Wygląda na to, że Roman Abramowicz od samego początku bierze udział w negocjacjach między Ukrainą i Rosją. Miliarder oficjalnie nie wchodzi w skład żadnej z delegacji, natomiast ze słów Dawyda Arachamiji wynika, że jego rola jest bardzo istotna.
Roman Abramowicz brał udział w ukraińsko-rosyjskich negocjacjach w Stambule. Oligarcha oficjalnie nie jest członkiem żadnej z delegacji. Jego rolę w rozmowie z „Ukraińską Prawdą” wyjaśnia Dawyd Arachamija, szef ukraińskiej delegacji. „Miliarder od początku pełnił taką rolę – tylnego kanału. Jest to dodatkowy kanał komunikacyjny, nieoficjalny, który pomaga powiedzieć trudne rzeczy w normalnym ludzkim języku, a nie w języku dyplomatycznym – rzeczy, których nie można powiedzieć oficjalnie” – stwierdził.
Szef ukraińskiej negocjacji nie rozumie, dlaczego Abramowicz publicznie podjął się takiej roli, ale jego udział w rozmowach ocenił jako „bardzo pozytywny”. „Stara się występować jako strona neutralna, choć my nie postrzegamy go jako strony neutralnej. Ale oczywiście jest on bardziej neutralny niż oficjalna strona negocjacji” – mówił.
W ostatnim czasie „Guardian” donosił, że Abramowicz został sprowadzony jako pośrednich w rozmowach przez swojego ojca, który jest ukraińskim producentem filmowym. Miliarder ma mieć posłuch u Władimira Putina i to właśnie on mógł podjąć decyzję, by wysłać go do Stambułu jako poważniejszego rozmówcę. W skład rosyjskiej delegacji wchodzą bowiem przede wszystkim urzędnicy niższego szczebla.
Czytaj także: Kiedy kolejna runda negocjacji Ukrainy i Rosji? Poznaliśmy datę
Żr.: Guardian, Onet