My nie możemy już milczeć – mówiła Jana Szostak przed ambasadą Białorusi w Warszawie. Aktywistka zaprotestowała przeciwko rządom Alaksandra Łukaszenki. Zamiast symbolicznej „minuty ciszy” była „minuta krzyku”.
Niedzielne przejęcie samolotu na lotnisku w Mińsku zdominowało serwisy informacyjne w Polsce. Białoruskie służby przeprowadziły akcję pod pretekstem informacji o rzekomym ładunku wybuchowym. Jednak szybko okazało się, jaki był realny powód zatrzymania. W ręce służb wpadł białoruski opozycjonista Roman Protasewicz.
Do dramatycznych wydarzeń nawiązano podczas poniedziałkowego protestu przed ambasadą Białorusi w Warszawie. Na miejscu pojawili się działacze Lewicy oraz przebywający w Polsce Białorusini.
Jana Szostak i jej dramatyczny apel o pomoc dla Białorusinów: Każdy i każda z nas, dzień w dzień, słyszy o kolejnych śmierciach w więzieniach
W sieci szerokim echem odbiło się wystąpienie Jany Szostak. Białoruska aktywistka zaapelowała do władz Polski i całej Unii Europejskiej o zaostrzenie sankcji. W tym kontekście przypomniała, że reżim Alaksandra Łukaszenki wciąż współpracuje z wieloma europejskimi koncernami.
– Jesteśmy zmęczeni do cna, prosimy o wsparcie, realne wsparcie od Unii Europejskiej. Całe społeczeństwo jest na tyle zastraszone, że boi się zmienić zdjęcie na Facebooku, boi się rozmawiać ze swoimi rodzinami na temat tego, co się dzieje – mówiła.
– Każdy i każda z nas, dzień w dzień, słyszy o kolejnych śmierciach w więzieniach. To przeraża nas wszystkich. Wysyłamy sygnał SOS, koniec milczenia. Chcemy wsparcia, bo inaczej te osoby, które znajdują się teraz na terenie Białorusi, reżim po prostu zabije! – dodała.
Swoje wystąpienie zakończyła symbolicznym krzykiem Białorusinów. – My już nie możemy milczeć, wszystko, co nam pozostaje, to minuta krzyku – podkreśliła.