Protestuję, odzywam się, zamieszczam – to jest silniejsze ode mnie. Nie potrafię sobie odpuścić żadnego dnia – mówi Krystyna Janda w najnowszej rozmowie z „Gazetą Wyborczą”. Artystka tłumaczy swoje zaangażowanie w bieżący spór polityczny w Polsce. W trakcie wywiadu przyznaje wprost, że „nienawidzi symetryzmu”.
Prowadząca rozmowę Dorota Wysocka-Schnepf już na wstępie poruszyła zaangażowanie w sprawy polityczne, z którego Krystyna Janda słynie w ostatnich latach. – Jak się pani żyje w Polsce PiS-u? – zapytała. – Jakby mnie pani uderzyła w głowę tasakiem, od razu! – odpowiedziała aktorka.
Janda przekonuje, że reaguje bardzo emocjonalnie na sprawy społeczne, które wiążą się z polityką. – Wydaje mi się, że mam w ogóle wysoki próg wrażliwości, jeśli chodzi o wszelkie niesprawiedliwości. Bardzo przeżyłam wszystko to, co się działo z ludźmi niepełnosprawnymi w Polsce. Jestem dość blisko tych spraw – podkreśla aktorka w rozmowie z „Wyborczą„.
Nie jest jej obojętny także bieżący konflikt związany ze stanem służby zdrowia w Polsce. – Tak, wszystko to mnie dotyka, bo widziałam nędzę szpitalną, absurdy i koszmary, nielogiczności i bezradność wspaniałych ludzi, lekarzy, pielęgniarek, każdego dnia – stwierdziła.
Janda o swoim zaangażowaniu w politykę. Aktywność jest związana z PiS
Artystka zaznacza jednak, że równolegle prowadzi swoją działalność związaną ze sztuką. Sugeruje nawet, że praca stanowi dla niej odskocznię. Z drugiej strony znajduje czas, aby komentować polityczną rzeczywistość, wielokrotnie krytykując rządzących. – Przebudzeniu i zasypianiu towarzyszy śledzenie tego, co się stało, jak się stało, dlaczego się stało. Koszmar – podkreśla.
Ze słów Jandy wynika, że zaczęła się emocjonalnie angażować w politykę po 2015 roku. – To jest coś, co się pojawiło teraz. To znaczy, jak był ten pierwszy okres PiS-u, to się pojawiło – zdradziła. – Później myśleliśmy, że ten koszmar się już skończył i znowu wszystko będzie się jakoś budowało – dodaje.
Przyszłe wydarzenia wzmocniły jednak konflikt polityczny, a Janda opowiedziała się po jednej ze stron. A właściwie, przeciwko jednej ze stron. Aktorka przekonuje, że niejednokrotnie pojawiają się u niej pesymistyczne myśli, ale szybko odzyskuje wiarę. – Drugiego dnia się budzę i mówię: „Nie, wszystko będzie dobrze, to niemożliwe, żeby ten obłęd, ta wielka niesprawiedliwość, która się dzieje, żeby to trwało długo” – przyznała.
Janda skierowała też kilka gorzkich słów w stronę przedstawicieli tzw. symetryzmu. – Nienawidzę też tego symetryzmu. Doprowadza mnie to po prostu do szału. Co z czym ma być symetryczne: morze z górą? Białe z czarnym? Bez zdrowego rozsądku? – pyta retorycznie.
Źródło: „Gazeta Wyborcza”/ wyborcza.pl