Tetiana Macegora odniosła obrażenia w rosyjskim ostrzale domu w obwodzie ługańskim na wschodzie Ukrainy. Rany odnieśli także inni członkowie jej najbliższej rodziny. Niestety doszło też do tragedii, bo na jej oczach zginął jej 14-letni wnuk, a także jej zięć. Kobieta opisuje ostatnie chwile życia w rozmowie ze Sky News.
Podczas ataku kobieta odniosła obrażenia szyi, ale najwyższą cenę zapłacił jej wnuk. „Był wybuch, a potem dym, nic nie było słychać. Przed oczami niczego nie było widać, a potem zobaczyłam mojego wnuka leżącego na podłodze” – relacjonuje Tetiana Macegora.
Czytaj także: Ukraiński jeniec opowiada, co robili z ludźmi Rosjanie. Mrozi krew w żyłach
Rosjanie ostrzelali budynek w poniedziałek. Po pierwszym uderzeniu rodzina ukryła się w piwnicy. Niedługo później wyszli na powierzchnię licząc, że już jest bezpiecznie, więc chcieli ocenić straty. Niestety po chwili spadła kolejna rakieta.
Tym razem zginął wnuk kobiety, a także jej zięć. „Krzyczałam dziwnym głosem, jakby nie swoim: „Proszę, nie zamykaj oczu. Błagam! Nie zamykaj oczu” – wspomina. Po rodzinę przyjechała karetka, ale 14-letni Igor zmarł w szpitalu. Córka Macegory wciąż jest w ciężkim stanie w szpitalu w mieście Dniepr.
„Babciu, czy ja przeżyję?” – pytał, gdy czekali w piwnicy na pomoc medyczną. „Powiedziałam, że przeżyje. Ale zobaczcie, co się stało, zdradziłam go. Ja żyję, a on nie. Powinnam ja zginąć, a on przeżyć. Żyłam o wiele dłużej niż on. Nigdy sobie tego nie wybaczę” – mówi Macegora.
Źr. RMF FM