Jerzy Stuhr trafił do Szpitala Uniwersyteckiego z udarem. W walce o powrót do zdrowia wspierają go najbliżsi. Z relacji Krystyny Jandy wynika, że w tym trudnym okresie, syn aktora – Maciej Stuhr – otrzymuje nienawistne wiadomości. – To jest straszne. Co to jest za naród? Co to są za ludzie? Co to za okrutnicy, bez uczuć i honoru? – zastanawia się Janda w rozmowie z Onet.pl.
W nocy z niedzieli na poniedziałek Jerzy Stuhr trafił do Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie. Wstępne informacje wskazywały, że aktor doznał udaru. Lekarze określali jego stan, jako ciężki.
Na szczęście stan aktora powoli ulega poprawie. Z nieoficjalnych informacji „Gazety Wyborczej” wynika, że aktor ma już ograniczony kontakt z rodziną i otoczeniem. Dziennikarze informują również, że Stuhr odzyskał mowę, jednak wypowiadanie zdań przychodzi mu z wielkim trudem.
Problemy ze zdrowiem Stuhra zaniepokoiły Krystynę Jandę. Aktorka podkreśliła w rozmowie z Onet.pl, że nie była w tym osamotniona. Na szczęście z każdym dniem docierają do niej kolejne sygnały poprawy. – Dzisiaj przysłał do mnie SMS-a – powiedziała. Stuhr miał napisać, że „zrobił pierwszy spacer korytarzem szpitala”.
Janda ubolewa nad sytuacją syna aktora – Macieja Stuhra. Z jej relacji wynika, że otrzymuje on nienawistne wiadomości SMS, np.: „Niech zdechnie” i „Umrze ci ojciec„. – Co to jest za naród? Co to są za ludzie? Co to za okrutnicy, bez uczuć i honoru? Nie mogę tego zrozumieć – powiedziała zbulwersowana artystka.
Źródło: Onet.pl, wyborcza.pl