Nie mam wątpliwości, że to był zamach – przekonuje wicepremier Jarosław Kaczyński. Prezes Prawa i Sprawiedliwości wytłumaczył swoją opinię w rozmowie z tygodnikiem „Sieci”.
Ostatnie oświadczenia czołowych polityków PiS wskazują, że katastrofa w Smoleńsku wraca do polskiej debaty publicznej. Potwierdził to najnowszy wywiad wicepremiera Jarosława Kaczyńskiego w „Sieci” (fragment dostępny na wpolityce.pl).
Prowadzący rozmowę (Dorota Łosiewicz i Michał Karnowski) zwrócili uwagę, że wydarzenia na Ukrainie wskazują dobitnie, iż Władimir Putin jest zdolny do wszystkiego na czele z zabijaniem oponentów. – Czy ktoś jeszcze wierzy, że nie mógł zabić w Smoleńsku? – padło pytanie.
– Prezydent Zełenski w swoim wystąpieniu w polskim parlamencie dał jasną odpowiedź. Podobnie jak były wicepremier Rosji Dmitrij Rogozin, ważna figura w obozie tamtejszej władzy, który zaprosił mnie do Smoleńska. Zgadzam się z tymi, którzy odebrali to jako przyznanie się do winy. Bezczelne, jawne, niepozostawiające wielu wątpliwości – oświadczył Kaczyński.
Prezes PiS uważa, że w Smoleńsku doszło do zamachu. – Są na to dowody, na pewno ad rem. Ad personam to inna sprawa, ta decyzja musiała zapaść na szczycie Kremla, ale trudno tutaj zdobyć procesowe dowody – powiedział.
– Kolejne dokumenty w śledztwie, do których mam dostęp jako osoba pokrzywdzona, uzupełniły ostatnie luki w wiedzy o przebiegu tragedii. Pozwoliły złożyć wszystkie elementy w jeden spójny i przekonujący obraz – powiedział.
Kaczyński sugeruje, że „postawieniem kropki nad i” w tej sprawie byłoby skierowanie sprawy do Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości w Hadze.
Prezes PiS przyznał, że poprzednie władze, nie były zainteresowane ostatecznym wyjaśnieniem sprawy. – Ówczesny polski rząd przyjął kurs na tuszowanie sprawy, budowanie na tym jakiegoś makabrycznego pojednania z Rosją. Jak szukamy źródeł dzisiejszej tragedii Ukrainy, to są one i tam – powiedział.