„Unia Europejska jest skazana na niepowodzenie, gdyż jest czymś szalonym, utopijnym projektem, pomnikiem pychy lewicowych intelektualistów” – powiedziała kiedyś Margaret Thatcher, pierwsza i jak na razie ostatnia brytyjska premier-kobieta. Z perspektywy czasu – dekad, jakie minęły od momentu wypowiedzenia tych słów, można je śmiało uznać za prorocze.
Wspólnota Europejska, przekształcona następnie za sprawą Traktatu z Lizbony w realne państwo federalne, uzbrojone w osobowość prawną, powstawała jako luźny związek państw współpracujących ze sobą w celu obniżania podatków, znoszenia ceł, ujednolicania procedur, otwierania granic… – jednym słowem upraszczania życia obywatelom i wspierania przedsiębiorczości. Co się z tym projektem stało?!
Dzisiejsza Unia Europejska przypomina mi bardziej coś na wzór jednego wielkiego zbioru aferzystów, lobbystów i lewicowych ideologów, przy czym każda z tych grup chciałaby ugrać coś dla siebie.
Czytaj także: Tolerancja nie oznacza akceptacji!
Aferzyści – głównie „politycy” państw składowych, którzy angażują się w struktury federalne (Unia jest formalnie federacją! – Na podstawie Traktatu Lizbońskiego) są tam, aby dobrze zarobić, nie zawsze legalnie. Nie będę przywoływać tutaj największej afery, zwanej „Globalnym ociepleniem”. Na ten temat napisano setki artykułów i tekstów – opartych na faktach, analizach naukowych oraz na zwyczajnej, ale żelaznej logice. Każdy, kto potrafi myśleć samodzielnie, zapewne zna już prawdę. A umysły „zaczadzone” propagandą, i tak się nie nawrócą. Machina propagandowa UE jest zbyt mocna, a jej efektów nie odwróci jedna młoda osoba, zaangażowana w politykę. Przykładów jednak jest sporo więcej – od odpowiedniego wykorzystywania dotacji unijnych, tak aby najwięcej trafiło do urzędnika ponownie, w postaci łapówki; poprzez setki afer korupcyjnych aż po rozkradanie, ramię w ramię z MFW pieniędzy Cypryjczyków podczas ostatniego kryzysu finansowego. Tutaj nie chodzi już o setki, tysiące, miliony czy miliardy euro… a o biliony i to zabierane z naszych podatków!
Lobbyści to grupa związana z wielkim biznesem, która jak pleśń w ciepłym i wilgotnym miejscu, zagościła w strukturach Unii Europejskiej. Wykorzystują swoje pieniądze, powiązania oraz wady samego państwa brukselskiego do eliminowania konkurencji, monopolizowania rynku i wręcz kolonizowania gospodarek państw narodowych. Gołym okiem nie widać (a już na pewno nie medialnym) ich działalności. Ale efekty można zauważyć, a nawet odczuć. Absurdy typu marchewka zaklasyfikowana przez urzędnika do grona owoców, regulacja krzywizny banana, ustalenie ilości wody służącej do spłukiwania sedesu czy wycofanie tanich, tradycyjnych żarówek (pojawiły się później w sklepach jako wstrząsoodporne – tak działa siła przedsiębiorczości!), to nie są tylko śmieszne wpadki czy pomyłki. One wszystkie służą jakimś celom. Bardzo łatwo jest, bazując na powszechnie dostępnych materiałach i źródłach prześledzić, jakim korporacjom najbardziej służy unijne prawo.
Najgroźniejszą ze wszystkich grup, są jednak lewicowi ideolodzy. Opanowali od środka wszystkie najważniejsze instytucje Unii Europejskiej. Im nie zależy tylko na pieniądzach. Realizują swój misterny plan. Prowadzą brutalną inżynierię społeczną, obliczoną na powstanie nowego, lewicowego człowieka, oderwanego od swojej tożsamości i kultury. Ludzi tresuje się dzisiaj wtłaczając im do głów poprawność polityczną. Kiedy postępujesz tak jak sobie tego życzą, jesteś prawdziwym, nowoczesnym Polakiem, a jeżeli grzecznie płacisz podatki i sprzątasz po swoim psie, może nawet nazwą Cię patriotą. Kiedy jednak wolisz myśleć samodzielnie i nazywasz rzeczy po imieniu, stajesz się groźnym faszystą, rasistą i antysemitą. Marksiści kulturowi, krzewiciele poprawności politycznej opanowali prasę, radio, telewizję i instytucje oświaty. Prowadzą walkę z podstawami naszej kultury, wiarą, wartościami… Nigdy jeszcze Europa nie była świadkiem takiej ekspansji wrogości wymierzonej w Kościół Katolicki, rodzinę, moralność czy tradycyjne ideały. Używając wszystkich instrumentów prawnych oraz wielkich pieniędzy i wszelkich form nacisku (np. na szkolnictwo w państwach członkowskich) kształtują i tresują sobie społeczeństwo.
Dlaczego o tym wszystkim piszę? Bo nie mogę się z tym pogodzić. Nie chcę żyć w takim świecie, do jakiego zmierza dzisiaj Unia Europejska. Tak jak Margaret Thatcher wiem, że nim dopnie swego zapewne się rozleci, nie można bowiem działać wbrew prawom ekonomii – taki projekt musi skończyć się niepowodzeniem. Dostrzegam dwie możliwości – można Unię zawrócić z tej drogi i sprawić by wróciła do swych korzeni. Jeśli już jest za późno by tego dokonać, można również pomóc jej upaść wcześniej – narobi wtedy mniej hałasu i spustoszeń. Jak chcę tego dokonać? Jest wielka potrzeba – by budzić umysły ludzi, pogrążonych w propagandowej śpiączce. Trzeba z Parlamentu Unijnego krzyczeć w niebogłosy, tak by ten przekaz rozszedł się po całej Europie. Więcej i tak nie da się zrobić, za wszystko w UE odpowiedzialne są bowiem komisje. Każdy kto mówi, że w Parlamencie Europejskim coś załatwi – zwyczajnie kłamie. Z sondaży wynika, że PE przyszłej kadencji będzie najbardziej Uniosceptyczny w historii. To dobry znak – pierwszy krok już został poczyniony.
Moja idolka, cytowana już dzisiaj kilkukrotnie Margaret Thatcher powiedziała kiedyś: „Jeśli chcesz, by coś zostało powiedziane – powierz to mężczyźnie. Jeśli chcesz by zostało zrobione – powierz to kobiecie”. Wierzę, że mogę dużo zmienić. Wierzę, że jest jeszcze na to czas. Właśnie dlatego kandyduję do Parlamentu Europejskiego!
Obserwuj autora na Twitterze: