W sieci pojawiły się doniesienia o tym, że do skażenia Odry mogła rzekomo przyczynić się spółka skarbu państwa Bumar-Łabędy. Władze spółki już wydały komunikat dementujący te sensacje. Zapewniono, że kontrola przebiega na bieżąco i nie wykazuje żadnych odstępstw. Co ciekawe, wśród głosów atakujących spółkę pojawia się dużo tych nawiązujących do wojny na Ukrainie.
To nie pierwsza firma, która znajduje się na celowniku hejterów oskarżających o skażenie Odry bez żadnych dowodów. Wcześniej pomawiano w ten sposób firmę Jack-Pol z Oławy. Gdy prezes zagroził sprawami karnymi, hejt nieco zmalał.
Teraz hejterzy znaleźli jednak nowy obiekt ataków. Chodzi o spółkę zbrojeniową Bumar-Łabędy z Gliwic. Obszerny tekst na ten temat pojawił się m.in. na stronie Onetu. Od informacji odcina się jednak sama spółka. Z doniesień onetu wynika, że kontrole w spółce mają trwać rzekomo od końca lipca, a pierwsze śnięte ryby znaleziono w Odrze… w marcu.
Spółka zareagowała bardzo stanowczo na oskarżenia o skażenie Odry. „W związku z zanieczyszczeniem Odry obserwujemy agresywną narrację wymierzoną w spółkę Bumar-Łabędy. Prosimy o niepowielanie nieprawdziwych informacji i czytanie oficjalnych komunikatów służb. Próbki ścieków odprowadzanych przez naszą spółkę są w normie” – zapewniają władze spółki.
„Działalność Bumar-Łabędy jest kontrolowana pod względem parametrów oddawanych ścieków co dwa miesiące. W tym roku kontrole odbyły się 10.01, 8.03, 16.05 i 13.07. Parametry są zgodne z przyjętymi normami. To właśnie Onet przemilczał w odpowiedzi spółki. Dezinformacja” – dodaje spółka.
Spółka opublikowała screeny wpisów atakujących Bumar. Co ciekawe wiele z nich odnosi się do wojny na Ukrainie. Padają w nich oskarżenia, że zatrucie Odry powstało rzekomo z powodu… pomocy wojskowej Ukrainie.
Źr. Interia; twitter