Czy pobudki wprowadzenia stanu wyjątkowego są patriotyczne jak próbujecie przedstawić, czy polityczne, jak niestety naprawdę zaczyna to wyglądać? – pytał premiera Władysław Kosiniak-Kamysz. Po zakończeniu swojego wystąpienia usłyszał gorzki komentarz wicemarszałka Ryszarda Terleckiego.
W poniedziałek posłowie debatowali nad uchwałą ws. odrzucenia prezydenckiego rozporządzenia ws. stanu wyjątkowego na pograniczu polsko-białoruskim. Jednym z polityków, którzy zabrali głos w dyskusji był Władysław Kosiniak-Kamysz.
– Panie premierze w swoim wystąpieniu użył pan sformułowania „strzeżenie granic powinno być oparte o konsensus wszystkich”. Trudno w momentach zagrożenia, w momentach wielkiej odpowiedzialności nie zgodzić się z takim sformułowaniem – mówił lider Ludowców.
Następnie polityk zaczął poddawać w wątpliwość argumentację rządzących. – Tylko pytanie, czy ono jest prawdziwe wypowiedziane przez pana premiera. Czy pobudki wprowadzenia stanu wyjątkowego są patriotyczne jak próbujecie przedstawić, czy polityczne, jak niestety naprawdę zaczyna to wyglądać? – pytał retorycznie.
– Jeżeli zagrożenie jest tak poważne to po pierwsze w momencie powzięcia wiedzy o tym zagrożeniu pan premier powinien w normalny sposób zadzwonić do całej wysokiej izby, do wszystkich przedstawicieli klubów i zaprosić na spotkanie – zauważył.
W jego ocenie obóz rządzący nie jest zainteresowany osiągnięciem porozumienia w tej sprawie. – Dlaczego podejmując tę decyzję nie przedstawiliście też konkretnych argumentów wskazujących, że wszystkie inne środki zostały wyczerpane, bo stan wyjątkowy można wprowadzić, ale tylko w momencie kiedy wszystkie inne działania służb państwowych zostały wyczerpane – stwierdził Kosiniak-Kamysz.
Kiedy lider Polskiego Stronnictwa Ludowego zakończył swoje wystąpienie, prowadzący obrady wicemarszałek Ryszard Terlecki postanowił je skomentować. – Trzy procent – powiedział. To prawdopodobnie nawiązanie do ostatnich wyników sondażowych PSL.