Przedstawiciele rządu powinni być badani alkomatem – uważa Borys Budka. W przeszłości podobny pomysł zgłaszał Paweł Kukiz. W ostatniej rozmowie z Interią wyjaśnił, jakie jest obecnie jego zdanie w tej sprawie. Przy okazji przytoczył „alkoholową” anegdotę.
Temat alkoholu w Sejmie powrócił za sprawą fali domysłów związanych z zachowaniem Bartłomieja Sienkiewicza na sali plenarnej. Poseł Koalicji Obywatelskiej stał się bohaterem memów, po tym, jak opuszczał Sejm w asyście Borysa Budki.
Część internautów sugerowało, że jego zachowanie mogło być spowodowane alkoholem. Z taką opinią nie zgadzał się Budka. – Rozmawiałem z Bartkiem Sienkiewiczem przed debatą i w trakcie wyszliśmy tę sprawę omówić. Nie czułem alkoholu, to jest po prostu poziom debaty sejmowej – wyjaśniał.
Polityk w ostrych słowach skomentował zachowanie przedstawicieli obozu rządzącego w stosunku do Sienkiewicza. – Obserwowałem to z zażenowaniem. Minister odpowiedzialny za edukację wykrzykuje takie bzdury. Chciałbym, aby przedstawiciele rządu za każdym razem byli sprawdzani alkomatem. To by im się przydało – stwierdził.
O sprawę badania alkomatem polityków został zapytany Paweł Kukiz. Lider Kukiz’15 jeszcze w 2020 roku zachęcał do zastosowania takiego rozwiązania. – Jeżeli jest uzasadnione podejrzenie, że jakiś poseł jest pod wpływem, powinna być możliwość zgłoszenia tego faktu do Straży Marszałkowskiej – powiedział w rozmowie z serwisem Interia.pl.
– W dużej mierze, atmosfera sejmowa: tupanie, pokrzykiwanie z tylnych rzędów, wynika z używek. Płomienne przemówienia to nie zawsze efekt wrodzonej ekspresji. Widzę tych ludzi na co dzień, chociaż nie zamierzam podawać żadnych nazwisk – stwierdził.
Następnie podzielił się zaskakującym wyznaniem. – Niektórzy posłowie wychodzą na mównicę po kilku głębszych. Znam przypadek, kiedy jeden z parlamentarzystów przemawiał po dwóch butelkach wina – zdradził.