Od wielu lat staram się wspierać Ukrainę, jednocześnie pamiętając o Wołyniu, bo to jest nie do wybaczenia i nie do zapomnienia – oświadczył Paweł Kukiz w programie „Śniadanie Rymanowskiego w Polsat News i Interii”.
Sytuacja na wschodniej granicy Ukrainy zdominowała debatę polityczną także w Polsce. Temat ten poruszono również w niedzielnym programie „Śniadanie Rymanowskiego w Polsat News i Interii”.
-Sytuacja niestety cały czas się zaostrza, nawet jeśli nie w sensie czysto militarnym, to obserwujemy narastające opowieści, jak to Rosjanie przedstawiają, że są atakowani – mówił wiceszef MSZ Paweł Jabłoński.
W opinii członka rządu, Rosja może mieć przygotowane rozwiązania o charakterze prowokacyjnym. Incydenty miałyby na celu usprawiedliwienie potencjalnego ataku zbrojnego na terytorium Ukrainy. – Dziś jesteśmy o krok od tego, żeby doszło do eskalacji, jakiej w Europie nie oglądaliśmy od kilku dekad – ocenił.
Kukiz o napięciu pomiędzy Rosją i Ukrainą. Niespodziewanie przypomniał o Wołyniu
Zaskakującą opinią ws. Ukrainy podzielił się inny z gości programu, Paweł Kukiz. Poseł potwierdził, że nie wycofuje swoich słów z 2014 roku, kiedy ostrzegał, iż Rosja nie poprzestanie na pacyfikacji Ukrainy. „Prędzej czy później wezmą się za nas” – pisał. Jednak nieco później, w kontekście relacji polsko-ukraińskich zwrócił jednak uwagę na zaszłości historyczne.
– Mam doświadczenia ze strony ojca dosyć dramatyczne, poza tym grałem w zespole z Rosjaninem, miałem okazję poznać wielu Rosjan, ich mentalność, i dlatego od wielu lat staram się wspierać Ukrainę, jednocześnie pamiętając o Wołyniu, bo to jest nie do wybaczenia i nie do zapomnienia – stwierdził lider Kukiz’15.
– Jedno jest pewne, jeżeli Ukraina by poległa, to mielibyśmy poważny problem. Ale nie polegnie – podsumował.