„Klęska” to słowo chyba najlepiej pasuje do wyniku wyborczego Władysława Kosiniaka-Kamysza. Lider Polskiego Stronnictwa Ludowego, który jeszcze kilka tygodni temu pojawiał się nawet w II turze, w niedzielnym głosowaniu otrzymał zaledwie 2,36 proc. Teraz szef PSL bierze urlop. – Przynajmniej do końca tygodnia – informuje portal Interia.pl.
Władysław Kosiniak-Kamysz stał się jedną z symbolicznych ofiar zmiany kandydata Koalicji Obywatelskiej w wyborach prezydenckich. Za czasów kampanii Małgorzaty Kidawy-Błońskiej, lider PSL odnotowywał wyniki powyżej 10 proc., a w końcowej fazie kampanii – na przełomie kwietnia i maja – stał się głównym rywalem Andrzeja Dudy, a nawet faworytem II tury.
Eksperci wskazywali, że Kosiniak-Kamysz mógł być zdecydowanie groźniejszym rywalem, niż kandydaci KO. Wyniki niektórych badań sondażowych potwierdzały taką tezę. Jednak po wejściu do gry Rafała Trzaskowskiego stało się jasne, że Koalicja Obywatelska zrobi wszystko, by to ich kandydat znalazł się w dogrywce.
Powrócił stary spór PiS-PO, a ofiarami silnej polaryzacji byli kandydaci mniejszych partii. Doskonale odzwierciedla to wynik wyborczy Kosiniaka-Kamysza, który otrzymał zaledwie 2,36 proc. głosów. Interia.pl przypomina, że Kosiniak-Kamysz był wyraźnie przybity już podczas wieczoru wyborczego.
Lider ludowców postanowił odpocząć po trudach kampanii. – Władek przez tydzień będzie niedostępny. To taki urlop. Musi odpocząć, przemyśleć parę spraw. Napracował się w tej kampanii i zasługuje na odpoczynek – mówi jeden z polityków PSL – Koalicja Polska w rozmowie z Interia.pl.
– Sądzę, że wróci do pracy na początku przyszłego tygodnia. Moim zdaniem, już się otrząsnął z tej porażki, choć rodzaj emocjonalnego skaleczenia oczywiście w nim siedzi – dodał.
Źródło: Interia.pl