Michał Lisiecki, prezes PMPG, właściciel spółki wydającej m.in. tygodnik „Do Rzeczy”, zaproponował specjalne oznaczenie ukazujących się na polskim rynku gazet. – Jestem za tym, żeby nad winietą każdej gazety była flaga państwa, z którego jest właściciel/największy udziałowiec – pisze na swoim profilu społecznościowym.
Prawo i Sprawiedliwość w ostatnich tygodniach głośno mówiło o potrzebie repolonizacji mediów. Zważywszy na fakt, że zdecydowana większość kapitału znajduje się w rękach zagranicznych (tylko 24% prasy w Polsce znajduje się w polskich rękach), rząd chce odwrócić tę tendencję.
Jako pierwszy zareagował Michał Lisiecki, który proponuje oznaczyć w widoczny sposób wszystkie gazety. – Jestem za tym, żeby nad winietą każdej gazety była flaga państwa, z którego jest właściciel/największy udziałowiec. Czy tak się stanie – zobaczymy – ale z pewnością polską flagę/godło mogę z dumą umieścić nad winietą „Wprost” i „Do Rzeczy”, których jestem wydawcą – pisze.
Czytaj także: Geostrategia, czas na radykalne zmiany
Prezes spółki PMPG swój pomysł najprawdopodobniej wcieli w życie. – Sprawę umieszczenia flag w sposób umożliwiający identyfikację kapitału, który stoi za wydawanymi w ramach grupy PMPG Polskie Media tygodnikami ustali z redaktorami naczelnymi po swoim powrocie z USA – dowiedział się portal parlamentarny.pl. – Można się spodziewać, iż takie oznaczenie zostanie wprowadzone na stałe. Chęć dołączenia do tej akcji wykazały również inne redakcje, kontaktując się już bezpośrednio z wydawcą, panem Michałem M. Lisieckim.
„Marchewkę i kartofle także będziemy flagować?”
Pomysł oznaczenia mediów nie wszystkim przypadł do gustu. Zdaniem medioznawcy profesora Macieja Mrozowskiego, jet on „głupi i naiwny”. – Jesteśmy w Unii Europejskiej i przyjęliśmy pewne zasady. To teraz marchewkę i kartofle także będziemy flagować? Dlaczego tylko gazety? A może samochody produkowane w Polsce też? – mówi w rozmowie z portalem wirtualnemedia.pl.
– Nie widzę powodu, żebyśmy się ekscytowali takimi propozycjami. Gazety tracą na znaczeniu, ich czytelnictwo spada i to nie jest tak, że tylko polskich, a niemieckim wydawcom rośnie. Wszystkim spada – zauważa prof. Mrozowski. – Są pomysły głupie, bardzo głupie i skandalicznie głupie. Ten zaliczyłbym do skandalicznie głupich – podsumowuje propozycję Lisieckiego.