Związkowcy ze Stoczni Gdańskiej otwarcie przyznają, że ich pracodawcy grozi upadek. Wobec tego z tym napisali list do obecnego właściciela Stoczni – Siergieja Taruty. Działacze związków zawodowych liczą również na repolonizację stoczni – o sprawie informuje „Puls Biznesu”.
Na początku 2017 roku Agencja Rozwoju Przemysłu i Polski Fundusz Rozwoju rozpoczęły rozmowy na temat planów rozwoju i restrukturyzacji przedsiębiorstwa. W tym kontekście mówiło się o zmianach w kierunki zwiększenia zakresu produkcji związanej z energetyką wiatrową. Wkrótce zlecenia, nad którymi pracuje zakład zostaną ukończone, a nowych nie widać – zauważają związkowcy.
Z informacji „Pulsu Biznesu” wynika również, że przez wzgląd na nakłady jakie wprowadził ukraiński właściciel, obecnie nie jest on chętny na dokapitalizowanie stoczni. Poszukiwanie inwestorów napotyka w tym miejscu na poważny problem. Każda inwestycja przeprowadzona przez Polski Fundusz Rozwoju czy jakikolwiek inny polski podmiot, oznaczałaby zmniejszenie udziału ukraińskiego. Na to nie chce wyrazić zgody obecny właściciel.
Czytaj także: Stan współczesnej oświaty. Czy czas na radykalne zmiany?
Z drugiej strony związkowcy otwarcie domagają się repolonizacji stoczni i skupienie jej przy Polskiej Grupie Zbrojeniowej. Ich zdaniem taki ruch zapewni rozwój przedsiębiorstwu, pracownicy nie ukrywają również, że dzięki takiemu ruchowi stocznia przystąpi do produkcji statków.
Repolonizacja może jednak nie być potrzebna, bowiem ARP przypomina w oświadczeniu, które przesłało do Onetu, że sytuacja jest pod kontrolą.
„Mamy kilka wariantów działań, których wdrożenie zapewniłoby ustabilizowanie sytuacji w stoczni i w przyszłości pozwoliło na rozwój. Każda z propozycji ARP uwzględnia aktualnie obowiązujące trendy w przemyśle stoczniowym, w tym zastosowanie innowacyjnych technologii” – napisała Agencja.