Baner Związku Żołnierzy NSZ został siłą usunięty z projektu „Portret Miasta”. Wyjątkową agresją i brakiem kultury wykazał się nomen omen Dyrektor Wydziału Kultury Miasta Lublin – Michał Karapuda. Czy postacie tego pokroju powinny sprawować wysokie funkcje we władzach miasta?
W 2017 r. Lublin będzie obchodził 700-lecie lokacji miasta na prawie magdeburskim. Już teraz są planowane oficjalne obchody, które, wg. zapowiedzi władz miasta, mają potrwać cały rok i być świętem obywateli. Jednym z pierwszych wydarzeń związanych z uroczystościami rocznicowymi miał być projekt „Lublin – Portret Miasta”. Akcja odbyła się 17 czerwca we wtorkowe popołudnie i polegała na zrobieniu wspólnego zdjęcia osobom reprezentującym lubelskie instytucje kultury w jednym z centralnym miejsc lubelskiej starówki – Placu po Farze.
Do udziału w projekcie zgłoszony został Ogólnopolski Konkurs „Żołnierze Wyklęci – Bohaterowie Niezłomni”, którego jednym ze współorganizatorów jest Związek Żołnierzy Narodowych Sił Zbrojnych. W konkursie biorą udział prace plastyczne, literackie i multimedialne z całego kraju. Najlepsze z nich można było oglądać w trakcie wystawy w Trybunale Koronnym w ramach obchodów Narodowego Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych.
Czytaj także: W obronie prawdy historycznej. Walczymy o dobre imię cichociemnego i żołnierza NSZ, Leonarda Zub-Zdanowicza!
Reprezentanci Związku z wiceprezesem Zarządu Głównego Karolem Wołkiem na czele pojawili się na Placu po Farze o ustalonej z organizatorami godzinie. Niestety na miejscu okazało się, że zasłużony związek kombatancki nie jest mile widziany na wydarzeniu rzekomo otwartym i mającym łączyć mieszkańców Lublina. Doszło nawet do przepychanek a wiceprezes Związku, wg. świadków i samego zainteresowanego, był siłą wypychany z terenu wydarzenia osobiście przez Dyrektora Wydziału Kultury Miasta Lublina Michała Karapudę. Ostatecznie, po interwencji Prezydenta Lublina Krzysztofa Żuka, członkowie ZŻNSZ znaleźli się na zdjęciu, ale jednak bez baneru. Czy używanie siły do usunięcia związku kombatanckiego, zasłużonego dla lubelskiej kultury, z wydarzenia mającego uświetnić 700-lecie lokacji miasta przystoi funkcji wysokiego urzędnika miejskiego jaką sprawuje Michał Karapuda? Czy nie jest to zachowanie przywodzące na myśl najciemniejszy okres słusznie minionego systemu?
Zdarzenie dla wMeritum.pl relacjonuje Karol Wołek, wiceprezes Zarządu Głównego Związku Żołnierzy Narodowych Sił Zbrojnych:
Zgłosiłem do projektu Portret Miasta Ogólnopolski Konkurs „Żołnierze Wyklęci – Bohaterowie Niezłomni” przeznaczony dla uczniów szkół gimnazjalnych i ponadgimnazjalnych, który odbywa się w 3 kategoriach: plastycznej, literackiej i multimedialnej. Konkurs jest objęty patronatem honorowym Ministra Edukacji Narodowej, Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego, Ministra Obrony Narodowej, Urzędu do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych, Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa, 3 Kuratorów Oświaty, Prezydenta Miasta Lublina, Związku Żołnierzy Narodowych Sił Zbrojnych i wielu innych instytucji, organizacji i związków kombatanckich. Prace konkursowe można było oglądać na wystawie w Trybunale Koronnym w czasie ostatnich uroczystości ku czci Żołnierzy Wyklętych.
Po przyjściu na Plac po Farze okazało się, że organizatorzy nie są tak otwarci jak deklarowali. Organizator trzykrotnie unikał rozmowy zasłaniając się brakiem czasu, a Dyrektor Wydziału Kultury Miasta Lublin Michał Karapuda wprost powiedział, że nie chce organizatorów Konkursu o Żołnierzach Wyklętych i sam fizycznie próbował wypchnąć mnie, organizatora Konkursu, z placu. Dopiero przybycie prezydenta Lublina Żuka i jego oświadczenie, że Lublin jest dla wszystkich sprawiło, że organizatorzy Portretu Miasta zaczęli panować nad swoją agresją. Nie pozwolono rozwinąć banneru Związku Żołnierzy NSZ – jednego z organizatorów konkursu o Żołnierzach Wyklętych, pomimo że na placu były bannery innych inicjatyw.
Chcę wierzyć, że ta sytuacja była nieporozumieniem. Dyrektor Wydziału Kultury nie zaprezentował oczekiwanej po nim kultury osobistej i otwartości. Natomiast organizatorzy Portretu Miasta dziwnie zareagowali na inicjatywę kulturalną poświęconą Bohaterom walk o niepodległą Polskę. Mam nadzieję, że przy realizacji kolejnych projektów kulturalnych takie nieporozumienia nie będą się zdarzały, Lublin będzie w końcu miastem kultury, a deklarowana otwartość będzie faktem a nie pustym frazesem. Mam nadzieję, że nasze inspiracje tradycjami niepodległościowymi Lubelszczyzny, choć trochę uzupełnią ofertę kulturalną Lublina.
– podsumowuje Wołek.
Z bliźniaczą sytuacją zetknęli się działacze Brygady Lubelskiej Obozu Narodowo-Radykalnego. Ci z kolei zostali brutalnie wypchnięci z terenu wydarzenia, a agresywni ochroniarze podjęli nawet nieudaną próbę kradzieży baneru ONR. Zakończyło się na zniszczeniu okularów jednego z działaczy.
Zdarzenie komentuje Krzysztof Kobylas z ONR, członek Rady Decyzyjnej Ruchu Narodowego:
Po rozłożeniu baneru naszej organizacji, zostaliśmy agresywnie wyproszeni z placu, na którym miało zostać wykonane zdjęcie. Decyzję argumentowano stwierdzeniem, że idea projektu nie zakłada użycia banerów organizacyjnych, a jedynie rekwizytów. Ostatecznie na zdjęciu znalazły się banery, ale nie organizacji narodowych! Dlaczego lewicowi aktywiści mogą w obecności prezydenta Lublina stosować podwójne standardy wobec działaczy społecznych?
Cała sprawa pokazuje dobitnie jak wyglądają standardy osób określających się mianem lubelskich „animatorów kultury”. Oczywiście z kulturą nie ma to zbyt wiele wspólnego za to z ich zachowania przezierają jaskrawe objawy chamstwa i hipokryzji. Tolerancja, tak często goszcząca na ich ustach, przestaje obowiązywać, gdy mają do czynienia z organizacjami odwołującymi się do patriotyzmu i tradycji. Użycie siły do usunięcia Związku Żołnierzy Narodowych Sił Zbrojnych jest haniebne i dyskwalifikujące dla osób, które się tego dopuszczają – w tym przypadku jest to Michał Karapuda, Dyrektor Wydziału Kultury Miasta Lublin. Czy postaci tego pokroju powinny sprawować wysokie funkcje we władzach miasta wojewódzkiego?
Fot. Ireneusz Woźniak