We wsi Krzczonów w czwartek 19. lutego odbył się protest którego celem był sprzeciw wobec drastycznej sytuacji w jakiej znajduje się polskie rolnictwo. O godzinie 10.00 rolnicy ciągnikami zablokowali drogi. Policja kilkanaście kilometrów przed miejscem protestu zalecała pojazdom skorzystać z objazdu.
Do protestu dołączyli się mieszkańcy okolicznych miejscowości, co dało około stuosobową frekwencję. Wśród protestujących słychać było słowa zażenowania i bezradności wobec zmian w rolnictwie jakie dotknęły ich w ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy .
Wśród przyjezdnych znalazła się delegacja Ruchu Narodowego z Lublina, z Marianem Kowalskim na czele. Protestujący nie spodziewali się obecności działaczy RN, jednak postawa dała rolnikom poczucie, że młodzi ludzie nie są obojętni na tragiczną sytuację w jakiej znajduje się polska wieś i potrafią solidaryzować się z nimi.
Czytaj także: Geostrategia, czas na radykalne zmiany
Marian Kowalski wygłosił przemówienie dla rolników, co cieszyło się niemałym uznaniem. Poruszył kwestie ograniczonej kompetencji rolników co do produkowania i dysponowania zasobami które produkują oraz wyjaśnił jakie skutki przynosi niekompetentne uczestnictwo Polski w konflikcie między Ukrainą a Rosją.
Organizatorzy protestu żalili się na swoich przedstawicieli w państwie, którzy zostawili ich na pastwę losu i nie podejmują konkretnych kroków aby przywrócić zdrowie polskiemu rolnictwu.
Rolnicy twierdzą, że nie ustąpią, dopóki ich postulaty nie zostaną wcielone w życie.
fot. Klaudia Toś