Aleksander Łukaszenka po raz kolejny odniósł się do wojny na Ukrainie. Podczas gospodarskiej wizyty w rejonie prużańskim białoruski dyktator stwierdził, że „nie ma ochoty”, by jego kraj dołączył do wojny. Jednocześnie powiedział, że gdyby nie Stany Zjednoczone i NATO, konflikt już by się zakończył.
Aleksander Łukaszenka spotkał się z pracownikami gospodarstwa Żurawlinoje oraz mieszkańcami rejonu prużańskiego, gdzie oglądał między innymi wystawę nasion. Nie zabrakło jednak odniesień do wojny na Ukrainie. „Nie myślcie, że planuję tu jakiś atak, że zbombardujemy Ukrainę z terytorium Białorusi i tak dalej. Nie mam ochoty, by wasze i moje dzieci walczyły. W imię czego? Musimy się uspokoić. Nie ma mowy” – powiedział.
Białoruski dyktator próbował zapewnić swoich obywateli, że wojna już by się skończyła, gdyby działań wojennych nie wzniecały „Stany Zjednoczone z pomocą Polski”. „Żadna Ukraina dziś nie wojuje. Dziś cały blok NATO i przede wszystkim Ameryka są w stanie wojny z Rosją” – mówił.
Jednocześnie Łukaszenka zwrócił się do obywateli Białorusi, by doceniali osiągnięcia swojego kraju i dalej pracowali dla jego dobra. „Powinniście pamiętać, że nikt nie będzie niósł was na rękach, łącznie ze mną. To prawda, pomogę wam, ale wierzę, ze człowiek może odnieść sukces tylko wtedy, gdy weźmie odpowiedzialność za swoje życie i swoje dzieci. Dbajcie o to, co macie” – powiedział.
Czytaj także: Jest oficjalne potwierdzenie. Putin zrobi to pierwszy raz od 24 lutego
Źr.: o2