Chemiczka z Polski alarmuje. Na swoim koncie na Instagramie ostrzegła przed mandarynkami, a konkretnie ich częściami. Okazuje się, że owoce mogą być często konserwowane groźnymi, rakotwórczymi substancjami, których nie da się usunąć nawet podczas mycia mandarynek.
Mandarynki nieodłącznie kojarzą się z okresem zimowo-świątecznym. Obecnie owoce te znajdziemy na półkach w marketach. Okazuje się jednak, że konsumenci mogą nie zdawać sobie sprawy z pewnego istotnego szczegółu.
Sylwia Panek, która działa na Instagramie pod nickiem „mama.chemik”, zwróciła uwagę na zagrożenie na skórkach mandarynek. Chodzi o substancje, które znajdują się na skórkach owoców.
– Substancje te znajdziecie wypisane zawsze na etykiecie. Jeśli kupujecie cytrusy luzem, to etykieta jest na kartonie lub skrzynce, w której one leżą. Tam zdarzają się również napisy „skórka niejadalna” – zauważyła.
– No ale kto to czyta? Mogę się założyć, że większość tych cytryn i tak trafia do herbaty lub wody razem ze skórką. Z innych ktoś ściera skórkę do deserów lub robi kandyzowaną – napisała „mama.chemik” – dodała.
Autorka wyjaśnia, że najgroźniejszą z substancji jest prawdopodobnie: „IMAZALIL, fungicyd, czyli substancja zabezpieczająca cytrusy przed pleśnią”. Z jednej strony substancja ta konserwuje, jednak z drugiej jest zakwalifikowana do prawdopodobnie rakotwórczych substancji dla ludzi.
– Niestety, w 2007 roku sprawdzano jak ten imazalil najlepiej usuwać ze skórek i okazało się, że wcale nie jest to takie proste. Z badanych metod najlepiej sprawdzała się myjka ultradźwiękowa, ale i tak usunięto mniej więcej połowę imazalilu – podkreśliła.
– Co więcej, szorowanie za pomocą szczoteczki lub mocne tarcie może pogorszyć sytuację, gdyż wówczas substancje ze skórki wciskamy mocniej w jej pory – dodała.