Dziennikarz Marcin Makowski jest zaniepokojony wzrostem zachorowań na koronawirusa. Dziennikarz prognozuje jednak, że będzie ich znacznie więcej i jako przykład podaje to, co widział w pociągu.
Wczoraj ponad 900, dziś równo 900. Koronawirus w Polsce nie daje za wygraną, a nasz kraj bije kolejne niechlubne rekordy zachorowań. Te dane niepokoją, a rząd powoli przymierza się do kolejnego lockodownu. Mówił o tym wiceminister finansów, Piotr Patkowski.
„Nie możemy w 100 proc. wykluczyć drugiego lockdownu, na takim samym poziomie jak wiosną” – powiedział Piotr Patkowski. Dodał jednak, że prawdopodobny jest również inny scenariusz. „Nie będzie to totalny lockdown, tylko punktowe wyłączanie sektorów gospodarki” – stwierdził.
Niepokojące wzrosty zachorowań skomentował dziennikarz Marcin Makowski, który zamieścił wpis w serwisie Twitter. Przy okazji postanowił podzielić się widokiem, który zastał podczas podróży pociągiem.
Marcin Makowski opowiada, co widział w pociągu w dobie koronawirusa
Makowski z bólem przyznaje, że wczoraj zanotowaliśmy kolejny, niechlubny koronawirusowy rekord. Dziennikarz dodaje również, że nie należy spodziewać się, iż liczba zakażeń będzie spadać. Jego zdaniem musimy się przygotować na wzrost i to dość gwałtowny.
Marcin Makowski, jako podstawę swoich przewidywań, przytacza również sytuację, którą mógł na własne oczy zaobserwować podczas podróży pociągiem. Okazuje się, iż wewnątrz wagonów mało kto stosuje się do zaleceń związanych z obowiązującym reżimem sanitarnym.
„Kolejny rekord koronawirusowy. Wystarczy się przejechać TLK z Krakowa do Warszawy, żeby zrozumieć, że to się szybko nie zmieni. Pełne przedziały, osiem osób w każdym, część pasażerów bez maseczek. Kompletna duchota. Cud, że jeszcze nie przekroczyliśmy progu tysiąca dziennie” – napisał Makowski.
To, co pisze Makowski jest bardzo niepokojące. Nietrudno bowiem wyobrazić sobie, że jedna chora osoba podczas podróży zakaża kolejne, a te rozjeżdżają się po innych częściach Polski. Tworzą w ten sposób nowe ogniska zakażeń, które przekładają się na wzrosty zachorowań w skali całego kraju. Należy jednak liczyć na to, że punktowe obostrzenia, które zamierza wprowadzać rząd, ograniczą rozwój epidemii.