Stanisław Michalkiewicz odniósł się do ostatnich wydarzeń w polskim Sejmie i związanego z nimi protestu środowisk opozycyjnych. Publicysta skrytykował obie strony politycznego sporu, najbardziej oberwało się jednak dziennikarzom, których dokonania, delikatnie mówiąc, nie wzbudzają zachwytu Michalkiewicza. Mowa o Tomaszu Lisie i Monice Olejnik.
Michalkiewicz analizę sytuacji rozpoczyna od stwierdzenia, że tendencje do konfrontacji występują po obydwu stronach sporu politycznego. Podkreślił, że zarówno opozycja, jak i strona rządząca przyczyniła się do eskalacji konfliktu, co spowodowało że o mówiło się o nim nawet w zagranicznych mediach. Publicysta zauważa również, że z założenia poważny protest opozycji przerodził się w komiczne przedstawienie. Przeciwieństwa się stykają. Jak zwykle w takich patetycznych sytuacjach. Obok patosu występuje taki niezamierzony efekt komiczny – wskazuje Michalkiewicz.
Publicysta w niewybrednych słowach skomentował również udział w proteście „resortowych” dziennikarzy. Do pierwszego szeregu szermierzy wolności słowa jednym susem wskoczyli starzy dziennikarscy kurwiarze w rodzaju pana redaktora Tomasza Lisa znanego z żarliwego obiektywizmu, no i resortowej Stokrotki, która zaraziła całe młode pokolenia adeptów dziennikarstwa ubeckim sposobem prowadzenia rozmowy ze swoimi gośćmi. Ona z nimi nie rozmawia, ona ich przesłuchuje. Dobrze, że jeszcze nie wbija im drzazg pod paznokcie, chociaż wszystko przed nami… – powiedział Michalkiewicz.
Czytaj także: Geostrategia, czas na radykalne zmiany
Źródło: Youtube.com/asmeredakcja
Fot. Youtube.com/asmeredakcja