Negocjacje, które USA rozpoczęły z Rosją niepokoją przedstawicieli państw bałtyckich. Ostatnio głos w tej sprawie zabrał szef MSZ Litwy.
Amerykanie i Rosjanie oficjalnie zasiedli do stołu negocjacyjnego. Chodzi oczywiście o sprawę Ukrainy i wypracowanie pokoju. Wydarzenie to zostało jednak odebrane z dużym niepokojem w Europie. Po pierwsze – w rozmowach nie uczestniczy Ukraina, po drugie – pominięte zostały także państwa europejskie.
Duże obawy wynikami negocjacji wyrażają przedstawiciele państw bałtyckich. Nic w tym dziwnego, wszak nie od dziś mówi się, że po Ukrainie to właśnie Litwa, Łotwa i Estonia mogą być następnym celem w ramach zbrodniczej polityki Władimira Putina lub jego następców.
Ostatnio głos ws. rozmów pokojowych zabrał szef MSZ Litwy Kestutis Budrys w wywiadzie dla „Żiniu Radijas”. Jego zdaniem korzystne warunki pokoju mogą skłonić Rosję do wysuwania dalszych żądań, również pod adresem państw NATO. – Oni to wyciągną na stół, będą o tym na pewno rozmawiać, nie mam co do tego wątpliwości – powiedział i dodał, że Rosjanie mogą chcieć wyjścia z NATO nie tylko Litwy, Łotwy i Estonii, ale także Polski oraz nowych członków Sojuszu, takich jak Finlandia i Szwecja.
W podobnym tonie wypowiedział się również szef MSZ Estonii – Margus Tsahkna. – Jedynym dyktatorem, jedynym tyranem, jedynym agresorem, jedynym zbrodniarzem wojennym jest tutaj nadal Putin – nie ma co do tego wątpliwości – stwierdził.