Rok 966 urósł do rangi symbolu. Po pierwsze to rok wprowadzenia chrześcijaństwa w Polsce, a po drugie to symboliczna data powstania państwa polskiego. W 1966 roku obchodzono huczne Millenium tego wydarzenia (według Kościoła, władze komunistyczne obchodziły wówczas Tysiąclecie Państwa Polskiego). Rok 2016 to 1050. rocznica tych wydarzeń i okazja do kolejnych publikacji w tej tematyce. Głos zabrał także prof. Przemysław Urbańczyk w najnowszej książce „Co się stało w 966 roku?”. Co o tych wydarzeniach napisał prof. Urbańczyk?
Czy na pewno 966 rok?
Profesor Urbańczyk uważa, że data ta jest raczej uznawana za symboliczną. Słusznie przytacza, że istnieją spore rozbieżności w datacji tych wydarzeń (966, 965, a być może już 960 lub dopiero 968 rok). Używanie co do tych wydarzeń określenia „Chrzest Polski” uważa za spore niedomówienie, bo ceremonia chrztu sięgnęła tylko Mieszka I i jego otoczenie, a nie szerokie masy społeczne. Nie przekreśla jednak znaczenia tych wydarzeń dla dalszych dziejów Polski, bo jego skutki odegrały kluczowe znaczenie dla naszej historii. Archeologia nie daje nam pozostałości budowli sakralnych z czasów Mieszka I, więc chrystianizacja była dziełem dopiero Bolesława Chrobrego. Chrystianizacja nie była powszechna. Władca tolerował swoich pogańskich poddanych. Nie można więc mówić o masowej skali tego procesu.
Chrześcijański władca pogan
Autor wysnuwa tezę, że Mieszko I był z urodzenia chrześcijaninem. Nie zbudował jednak oficjalnych struktur Kościoła, ale pozwolił swoim poddanym kultywować swoją religię. Przez jakiś czas chrześcijaństwo trwało w Polsce bez kontaktu z Rzymem, a według Urbańczyka to podobna sytuacja jaka miała miejsce z rytem cyrylo-metodiańskim (według Urbańczyka dominującym w chrześcijaństwie Mieszka I), który uznano za spore nadużycie i za herezję. Dopiero w 968 roku (być może Mieszko I został wówczas bierzmowany) na mocy decyzji papieża Jana XIII i cesarza Ottona I erygowano biskupstwo w Poznaniu (z biskupem Jordanem) jako biskupstwo egzymowane (czyli podległe tylko papieżowi, a nie innej metropolii), co odsuwało od chrześcijaństwa Mieszka I podejrzenie o herezję. Jordan z całą pewnością posiadał cesarską inwestyturę, a jego konsekratorem mógł być arcybiskup Magdeburga, co nie skutkowało podległością. Jeśli biskupstwo w Poznaniu miało być regularna diecezją to musiało mieć stałą katedrę. Jej zalążkiem była kaplica pałacowa w Poznaniu, a jej przebudowę w katedrę zainicjował Mieszko I. Wydanie Dagome iudex Urbańczyk tłumaczy jako nacisk na dwór cesarski przez papiestwo, który od 983 roku blokował przyjazd do Polski Ungera jako biskupa po Jordanie (sprawował przedtem urząd opata w Memleben), który przyjechał do Polski dopiero w 992 roku, a więc po wydaniu wspomnianego dokumentu. Z tą nieobecnością biskupa wiązał też brak pozostałości świątyń kamiennych, bo bez biskupa nie mogły być konsekrowane, dlatego też Mieszko wznosił pospiesznie budowle drewniane.
Nie Wiking, a więc kto?
Urbańczyk ma swoje własne wytłumaczenie na pochodzenie Mieszka I. Stanowczo odrzuca normańskie teorie i uważa, że był on synem lub wnukiem ostatniego księcia Wielkiej Morawy (używa konsekwentnie czeskiej wersji używanej w historiografii polskiej nazwy Wielkich Moraw lub Państwa Wielkomorawskiego). Według autora to dlatego zawarł małżeństwo z Dobrawą z Czech (twierdzi, że wersja imienia od Długosza – Dąbrówka- wraca do łask i konsekwentnie jej używa). Drugim argumentem było imię jednego z synów Mieszka I – Świętopełk (czyli właśnie imię domniemanego ojca lub dziada Mieszka I z Moraw). Rodzina książęca z Moraw miała uciec na tereny dzisiejszej Polski i z czasem zdobyć dominującą pozycję w państwie Polan (o ile tacy, jak i pozostałe plemiona na czele z Wiślanami istniały).
Książka Urbańczyka to kolejny głos w wieloletniej (a może nawet wielowiekowej) dyskusji na temat roku 966. Trafnie sądzi, że Mieszko I przyjął chrześcijaństwo z Niemiec, a nie jak forsowana od lat teza, że to Czesi je nam przekazali (de facto nie posiadając biskupstwa, bo powstało dopiero w 973 roku). Tezy które książka stawia są bardzo interesujące, choć trochę moim zdaniem zbyt fantastyczne i „naciągane”, ale na pewno warte uwagi, bo oparte na archeologii. Czy te interpretacje, które zaproponował Urbańczyk są słuszne, to powinny zweryfikować wieloletnie i szczegółowe badania. Jedynymi mankamentami niniejszej pracy są skąpa bibliografia (nie uwzględnia wielu prac) oraz brak przypisów, co utrudnia identyfikację źródeł danych informacji czy podstawy źródłowej tez prof. Urbańczyka.
Autor: Przemysław Urbańczyk
Tytuł: Co się stało w 966 roku?
Wydawca: Zysk i Ska
Data premiery: 6 czerwca 2016
Ilość stron: 168
Okładka: twarda
Czytaj również: UNIA LUBELSKA NIE BYŁA JEDYNYM WYBOREM POLITYCZNYM [WYWIAD]