Rosjanie są rozczarowani postawą Europy ws. przerwania gazociągów Nord Stream. – Rosja napotyka na mur niechęci do wspólnego dotarcia do sedna prawdy – ocenił rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow.
Rosjanie od momentu ujawnienia informacji o wyciekach z gazociągu odpierają oskarżenia o sabotaż. W narracji Kremla, za wszystkim stoją Stany Zjednoczone.
W sprawie prowadzone są śledztwa prokuratur w Danii, Szwecji i Niemczech. Jednak przedstawiciele Rosji nie zostali dopuszczeni do współuczestnictwa.
Z ustaleń niemieckich śledczych wynika, że eksplozje zostały spowodowane aktem sabotażu. Źródłem mogły być właśnie służby rosyjskie.
Tymczasem Moskwa podkreśla, iż nadal intensywnie pracuje na polu dyplomatycznych i domaga się włączenia swoich przedstawicieli do śledztwa ws. wycieku. O aktualnej sytuacji informował rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow.
Polityk żali się, że jego kraj „napotyka na mur niechęci do wspólnego dotarcia do sedna prawdy”. Co więcej, w jego ocenie odkrycie prawdy „zaskoczy wielu w Europie, jeśli zostanie upubliczniona”.
Pieskow nie ujawnia jednak żadnych szczegółów, dlaczego „prawda” miałaby być zaskakująca dla Europy. Wyraża jednak ubolewanie w związku z zachowaniem innych państw. – Ani Niemcy, ani Szwedzi, ani Duńczycy nie dzielą się z nami informacjami – stwierdził.
Kreml upiera się, że bez ich udziału w śledztwie nie da się obiektywnie ocenić sytuacji.https://t.co/V2wIDJx6CU
— PolsatNews.pl (@PolsatNewsPL) October 22, 2022
Proszę o RT. Szwecja odmówiła stworzenia zespołu śledczego z Danią i Niemcami ws wycieków Nord Stream 1/2. Robi tak bo zebrane informacje są kluczowe dla jej bezpieczeństwa narodowego. Szwecja nie jest jeszcze w NATO przez opóźnienie na Węgrzech. Co jeśli ma dowody winy Rosji?
— Wojciech Jakóbik (@wjakobik) October 15, 2022