Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskowe podczas konferencji mówił m.in. o charakterze anektowanych terytoriów ukraińskich. Polityk rozwiał wszelkie wątpliwości i zapewnił, że potencjalny atak na te tereny będzie w Moskwie traktowany jak atak na samą Rosję.
Podczas rozmowy z dziennikarzami Pieskow komentował ostatnie wydarzenia na Ukrainie. „Ukraina nie pokazała chęci do negocjacji. Cele specjalnej operacji wojskowej pozostają niezmienne” – powiedział rzecznik Kremla.
Zapytany o to, czy Rosja uzna ataki na „nowe terytoria” jako akt agresji przeciwko krajowi, czy coś innego, odpowiedział: „Nie, to nie będzie nic innego”.
Czytaj także: Rosyjskie samoloty przy granicy z Polską. Włochy poderwały myśliwce
Co zdumiewające, Pieskow nie potrafił jednoznacznie określić granic terytoriów ukraińskich, które Rosja zamierza wcielić. „Republiki ludowe Doniecka i Ługańska zostały uznane przez Rosję w granicach z 2014 roku. Co do terytoriów obwodów chersońskiego i zaporoskiego, musimy to omówić. Wyjaśnimy wszystko dzisiaj” – zapowiedział.
Tymczasem nawet obwód doniecki nie w pełni kontrolują Rosjanie, bo część pozostaje pod kontrolą wojsk ukraińskich. „De iure uważamy, że część Donieckiej Republiki Ludowej, której nie kontroluje armia rosyjska, to część Rosji” – powiedział Pieskow.
Czytaj także: „Ukraińcy wkroczą na Krym”. Amerykański generał wskazuje datę
W piątek odbędzie się uroczystość, podczas której Władimir Putin ma podpisać wnioski o przyłączenie do Rosji władz okupacyjnych nowych terenów.
Źr. RMF FM