Dwa dni temu odkryto podsłuch w PZPN, który cały czas był aktywny i wysyłał sygnał. Dotąd nie ustalono jeszcze, kto i w jakim celu go podłożył. Wśród pracowników PZPN pojawiają się różne teorie, o których pisze „Super Express”.
Przypomnijmy, dwa dni temu audyt przeprowadzony przez zewnętrzną firmę przyniósł nieoczekiwane skutki. W gabinecie prezesa PZPN odkryto podsłuch. Media informowały, że pluskwę ukryto w obudowie grzejnika w gabinecie Cezarego Kuleszy.
Służby prowadzą czynności, ale dotąd nie poinformowano o efektach śledztwa. Tymczasem „Super Express” informuje, że wśród pracowników PZPN krążą różne teorie. „Niemal jesteśmy pewni, że podsłuch zamontowano po to, by nagraniami szantażować prezesa PZPN. Wierzymy, że policja ustali, kto podłożył pluskwę w gabinecie Cezarego Kuleszy” – mówi jeden z pracowników Związku w rozmowie z „SE”.
Czytaj także: Imigranci w dwóch dużych grupach siłą szturmowali granicę! Jest nagranie [WIDEO]
„Na korytarzach PZPN snuje się różne scenariusze. Padają nazwiska osób, które mogły zlecić podłożenie podsłuchu. Jedna z hipotez głosi, że mogło chodzić o załatwienie gigantycznego kontraktu. A taśmy były potrzebne do szantażu” – mówi inny pracownik PZPN.
Prezes PZPN przyznaje, że wątek pozyskania informacji w celu zawarcia lukratywnego kontraktu jest możliwy. Nie chciał jednak wchodzić w szczegóły.
„Nie chcę snuć przypuszczeń, kto mógł to zrobić. Ale gabinet prezesa PZPN to miejsce, gdzie toczą się kluczowe rozmowy. Omawiamy tam między innymi szczegóły wielomilionowych kontraktów, które mają wspomóc rozwój polskiej piłki. Gdyby takie informacje wpadły w ręce niepowołanych osób, to groziło by to poważnym zagrożeniem dla interesów PZPN” – powiedział.
„Nietrudno sobie też wyobrazić, że takie nagrania można wykorzystać do szantażu” – podkreśla prezes PZPN w rozmowie z „SE”.
Źr. se.pl