Już nie tylko kibice są we wrogi sposób nastawieni do policji i straży miejskiej. Także zwykli Polacy mają coraz więcej powodów do wściekłości na mundurowych.
Dawniej, w starciach kibiców z policją, sympatia zwykłego obywatela, spokojnie spędzającego sobotnie wieczory w kapciach, stała po stronie „niebieskich”. Wersje wydarzeń krewkich fanów piłki nożnej nie przebijały się do mediów. Krążyły tylko w czarno-białych zinach wśród grupy zainteresowanej.
Wtedy były takie czasy, że mogłeś zostać pobity przez policję za niewinność, ale nikt nie mógł tego nakręcić, bo rzadko kogo było stać na kamerę. Mogłeś iść z tym do sądu, ale walka z policyjną mafią w mafijnym sądzie była walką z wiatrakami – z tą różnicą, że można było nieźle oberwać.
Czytaj także: Geostrategia, czas na radykalne zmiany
Postęp technologiczny w służbie obywatelowi
Dziś każdy ma w kieszeni telefon z funkcją nagrywania obrazu, coraz lepiej znamy swoje prawa i pomału pojawia się grupa prawników i sędziów nieumaczanych w układ. Te składniki przyprawiają niektórych mundurowych o niestrawność.
Dzięki temu na światło dzienne wychodzi wiele przypadków łamania prawa przez policję i straż miejską: brutalne działania policji na Marszu Niepodległości – klient z polską flagą jest bardziej awanturujący się; pobicie przez strażników miejskich młodego chłopaka; obezwładnienie matki uzbrojonej w dziecko i pieska bez smyczy – kobieta okazała się na tyle groźna, że strażnik musiał ją trzymać na ziemi (wyrażenie „Matka Polka” nabiera nowego znaczenia).
Dzięki internetowi do wielu odbiorców trafiają filmiki i relacje ze skandalicznych działań mundurowych. Główne ośrodki medialne nie mogą już tego ignorować. Pod wpływem tych informacji rzesze obywateli, spokojnie spędzających sobotnie wieczory w kapciach, przestają na to przymykać oczy. Co więcej, w ostatnim czasie zauważamy wzrost wygranych z policją lub strażą miejską spraw sądowych.
Prywatni ochroniarze za nasze pieniądze
Dodatkowo zwiększająca się opresyjność państwa wobec obywatela obnaża prawdziwą twarz policji i straży miejskiej – pieski ludzi systemu III RP. Polak zauważył, że ci mundurowi są skuteczni tylko wtedy, gdy trzeba go oskubać. Jednak jeśli chodzi o jego prawa lub wyrządzoną mu krzywdę, to zamiast rozkładania bandytów na łopatki najczęściej rozkładane są ręce. Dlatego policja i straż miejska przestają nam kojarzyć się ze strażnikami naszego bezpieczeństwa. Coraz częściej widzimy w nich prywatnych ochroniarzy elit III RP. Szkoda tylko, że za naszą kasę i przeciwko nam.
Przestajemy bać się policjantów i strażników miejskich. Umiera mentalność z PRL, gdy milicjant mógł zrobić, co chciał. Do zwykłego obywatela dociera, że zachowują się niesprawiedliwie i ten obywatel im się stawia. Z uśmiechem obserwuję szok i zdziwienie w ich strukturach. A to dopiero początek.
Wiem, że generalizuję. Jednak nie rozpatruję tutaj pojedynczych przypadków wśród których na pewno znajdą się uczciwi gliniarze. Patrzę na straż miejską i policję jako na instytucję. A chyba nawet najbardziej niechętny mojej opinii czytelnik przyzna, że jest coś na rzeczy.
Czytaj także: Stonoga vs. Sokół. Jak nie dać się zjeść
Fot.: pixabay.com