W ogóle nie przyszło mi do głowy, że ludzie mogą to w ten sposób odebrać – powiedział Wojciech Pszoniak w rozmowie z Wirtualną Polską. Aktor zareagował na falę krytyki, która pojawiła się w związku z jego występem w akcji „Nie świruj, idź na wybory”. Zastrzeżenia do formy spotów miał m.in. Rzecznik Praw Obywatelskich oraz Polskie Towarzystwo Psychiatryczne.
Seria spotów „Nie świruj, idź na wybory” miała w zamyśle twórców zmobilizować obywateli do udziału w wyborach. Humorystyczny ton był skierowany zwłaszcza do młodych odbiorców. W ostatnich dniach o akcji zrobiło się głośno głównie z powodu nagrania z Wojciechem Pszoniakiem.
Sposób, w jaki słynny aktor odegrał swoją rolę, spotkał się z gwałtowną krytyką publicystów oraz polityków. Zareagowało Polskie Towarzystwo Psychiatryczne, oraz Rzecznik Praw Obywatelskich. Pszoniakowi zarzuca się, że jego kreacja aktorska przywodzi na myśl parodiowanie osoby z zaburzeniami psychicznymi. Aktor odniósł się do zamieszania w rozmowie z Wirtualną Polską.
Czytaj także: \"Nie świruj, idź na wybory\": Wojciech Pszoniak wystąpił w nowym spocie
Pszoniak: Nie wiem, jak na to zareagować
– Jestem w szoku. Nie wiem, jak na to zareagować. Nikogo nie chciałem urazić, bo byłbym człowiekiem nienormalnym, gdybym chciał śmiać się z cierpienia drugiego człowieka. Wręcz przeciwnie, bardzo często mnie ono porusza – powiedział w rozmowie z portalem.
Pszoniak tłumaczy, że akcja miała charakter proobywatelski. Jej celem było zmobilizowanie obywateli, by ruszyli na wybory, w szczególności młodych. – To oni powinni decydować i wypowiadać się. To jest niezwykle ważne, by chodzić głosować. Bo jak potem jest dobrze lub źle, to wszyscy ponosimy odpowiedzialność. I tylko to było celem tego filmiku – wyjaśnia Pszoniak.
– Nikt z nas nie mógł przewidzieć tego, co się wydarzyło. Gdybyśmy wiedzieli, jak ludzie zareagują, to zrobilibyśmy to w inny sposób – dodał.
Aktor przypomniał, że strojenie min jest zjawiskiem powszechnym. Przypomniał o słynnym zdjęciu Alberta Einsteina z wystawionym językiem, o fotografiach Czesława Miłosza i papieża Jana Pawła II. – Czy to ma coś wspólnego z chorobą psychiczną? Z naśmiewaniem się z ludzi chorych? – zapytał retorycznie.
– Jestem bardzo głęboko dotknięty tym, co się wydarzyło. Sam znam osoby, które zmagają się z różnymi chorobami i wiem, jak cierpią. Nie wiem za to, jak ktoś mógł pomyśleć, że ja się z tego naśmiewam – podkreślił.
Źródło: wMeritum.pl, Wirtualna Polska