Władimir Putin w ostatnich dniach powrócił do retoryki straszenia atakiem nuklearnym. Sprawa wiąże się ze zmianą doktryny nuklearnej Rosji. Gen. Waldemar Skrzypczak w rozmowie z „Faktem” ocenił ryzyko zrealizowania się najczarniejszego scenariusza.
„Proponuje się, aby agresja na Rosję ze strony jakiegokolwiek państwa nieposiadającego broni jądrowej, ale z udziałem lub wsparciem państwa nuklearnego, była uważana za ich wspólny atak na Federację Rosyjską” – mówił Putin na ostatnim posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa Rosji.
Rosyjski dyktator zapowiedział również, że dotyczy to też Białorusi. „Moskwa zastrzega sobie również prawo do użycia broni jądrowej, jeśli Rosja lub Białoruś stałyby się przedmiotem agresji, w tym bronią konwencjonalną” – powiedział.
Tymczasem gen. Waldemar Skrzypczak w rozmowie z „Faktem” z dużym dystansem podchodzi do rosyjski pogróżek. „Propaganda Rosji robi się coraz bardziej tępa. (…) już na nikim nie robi wrażenia” – stwierdza polski wojskowy. „On manipuluje informacjami. Ta manipulacja ma odnowić w naszej świadomości to, że zagrożenie użyciem broni jądrowej, istnieje” – dodaje.
Generał przekonuje, że Rosja nie odważy się na atak nuklearny z jednego powodu. „Putin nie użyje broni jądrowej, bo na to mu nie pozwoli Pekin” – podkreśla gen. Skrzypczak. „Kreml jest tak zwasalizowany w stosunku do Chin, że nie zrobi żadnego ruchu, który mógłby narazić Moskwę Pekinowi. Rosjanie są tak zależni od pomocy Chińczyków, że jeżeli odetną się od tego wsparcia, to będzie to koniec wydumanego imperium Putina” – zaznacza.
Przeczytaj również:
- Łukaszenka grozi atakiem atomowym. Wskazał na Polskę
- Jeżeli dojdzie do wojny nuklearnej, po takim czasie świat przestanie istnieć. Ekspertka mówi to wprost
- Wojsko przesuwa żołnierzy. Kolejny region poważnie zagrożony
Źr. o2.pl