– Ostatnie wybory prezydenckie ujawniły głębszą zmianę zachodzącą w młodym pokoleniu. Jej sens da się wyrazić jednym słowem: podmiotowość – twierdzi dr Krzysztof Mazur, prezes Klubu Jagiellońskiego. – Tym słowem można opisać sprawczość jednostek, grup społecznych, miast, instytucji, wreszcie państwa w aspekcie polityki wewnętrznej. Kluczowe dla tych wszystkich przypadków jest bowiem pytanie, czy dana jednostka lub instytucja ma zasoby, by określać i realizować ambitne cele. Środowisko, które nada rewolucji podmiotowości kształt szczegółowego i całościowego programu politycznego, będzie dominowało w Polsce przez kolejne 25 lat – przekonuje.
– Patrząc z perspektywy podmiotowości możemy lepiej zrozumieć bunt przeciwko sposobowi myślenia części elit współczesnej Polski. Socjolodzy opisując opozycję demokratyczną lat ‘70 i ‘80 wskazywali na jej antypaństwowy rys. Zamiast uznać świeżo odzyskane państwo za instrument wzmacniający podmiotowość społeczną, nasze elity potraktowały go jako zagrożenie, ciało obce. Woleli mówić o prawach człowieka i społeczeństwie obywatelskim, niż zbudować świadomą politykę propaństwową – zauważa Mazur. – Jak taki sposób myślenia elit solidarnościowych ocenia po 26 latach pokolenie przyblokowanych szans pokazała twitterowa akcja #wygaszone. Internauci masowo wrzucali zdjęcia zlikwidowanych zakładów pracy, których upadek oznaczał degradację ich rodzinnych miast. Uczestnicy tej akcji lepiej od ikon Solidarności rozumieli, że nie ma wolności indywidualnej bez świadomej polityki państwa, aktywnie zabezpieczającej podmiotowość obywateli – przekonuje.
Prezes Klubu Jagiellońskiego wylicza i opisuje szereg obszarów, w których widać symptomy rewolucji podmiotowości: od kultury po rodziców sześciolatków, od protestów środowisk naukowych po ruchy miejskie, od samorządu po pozycję Polski w Unii Europejskiej.
Czytaj także: Stan współczesnej oświaty. Czy czas na radykalne zmiany?
– Jeśli w Internecie młodzi czują się podmiotami mającymi pełne prawo uczestnictwa w debacie politycznej, to zmieniają się również ich aspiracje wobec państwa. Nie chcą być więcej petentami zależnymi od woli wyalienowanych polityków i biernych urzędników, ale mieć realny wpływ na jego kształt – twierdzi Mazur. – Możemy podzielać część krytycznych uwag na temat JOW-ów, ale nie ma wątpliwości, że stoi za nimi prosta emocja: odtąd posłowie będą słuchali nas, a nie swoich partyjnych szefów. JOW-y to jednak tylko symbol pragnienia większej zmiany na linii obywatel-państwo, która domaga się zwiększenia wpływu jednostki na sprawy publiczne. Dlatego za JOW-ami idą postulaty wzmocnienia instytucji referendów czy wprowadzenia nowych elementów demokracji bezpośredniej. Obywatel chce być dziś podmiotowy względem państwa – pisze.
Mazur zwraca jednak uwagę, że „pokolenie przyblokowanych szans nie przeszło z fazy buntu do fazy wyartykułowania całościowego programu zmian. Trudno zatem mówić o jasnej wizji tego, czym miałaby być tytułowa rewolucja podmiotowości. Jej treść dopiero kształtuje się na naszych oczach”. Jak zauważa „ta rewolucja będzie możliwa dopiero wtedy, gdy Polska odzyska podmiotowość. W tym celu państwo musi wycofać się z pewnych sfer, dając więcej autonomii jednostkom niższego rzędu. Skupiając się na mniejszej liczbie zadań powinniśmy wreszcie stworzyć sprawne państwo, sprintera zdolnego do biegu. I nieważne, czy chodzi o budowę elektrowni atomowych, stworzenie warunków, by powstała globalna polska marka czy zdobycie tytułu mistrza świata w piłkę nożną. Polska musi zacząć osiągać ambitne cele. Wielkość każdego z nas zależy bowiem od jej wielkości” – podsumowuje Mazur.