Rosjanie przygotowują się do wielkiej bitwy na Ukrainie. Minister obrony Łotwy Artis Pabriks przekonuje, że Kreml może planować „drugi Stalingrad”. – 9 maja trzeba ogłosić jakiekolwiek zwycięstwo – podkreślił.
Wycofanie Rosjan z okolic Kijowa zostało odebrane jako porażka planu, który zakładał błyskawiczne opanowanie stolicy Ukrainy i zmianę władz w kraju. Władimir Putin poniósł na Ukrainie wiele porażek i jest niemal pewne, że będzie próbował zemsty.
Wiadomo, że rosyjskie siły gromadzą się w rejonach obwodów donieckiego i ługańskiego. To tam prawdopodobnie stoczona zostanie wielka bitwa o panowanie nad wschodnią Ukrainą. Komentatorzy zwracają uwagę, że na początku maja Rosjanie obchodzą święto narodowe i… potrzebują zwycięstwa.
Wspomniał o tym także minister obrony Łotwy Artis Pabriks. – Z perspektywy Moskwy 9 maja trzeba ogłosić jakiekolwiek zwycięstwo – powiedział. – A później się zobaczy, może to pozwoli doprowadzić do jakichś negocjacji. Oczywiście ukraińska strona nie śpi, jest gotowa się temu przeciwstawić – stwierdził.
Szef resortu obrony Łotwy zwrócił uwagę na ostatnią stratę krążownika rakietowego „Moskwa”. W jego opinii, jeśli potwierdzą się doniesienia mówiące, że to Ukraińcy zatopili okręt, będzie to sukces porównywalny do zatopienia „Yamato” i „Bismarcka” w czasie II wojny światowej.
W opinii Pabriksa, dotychczas rosyjska operacja wypada poniżej oczekiwań Kremla. Minister zwrócił uwagę na niskie morale armii Władimira Putina, deficyty paliwa i ekwipunku oraz olbrzymie straty.