Jak zapowiadali, tak zrobili. Kierowcy i motorniczy MZK od pierwszego grudnia wzięli udział w wielkim strajku w Bydgoszczy. Powodem tej decyzji było niezadowolenie z powodu nominacji nowego prezesa spółki.
Zamieszanie rozpoczęło się kilka dni temu, kiedy to z funkcji prezesa postanowił zrezygnować Paweł Czyrny. Prezydent Rafał Bruski postanowił na to stanowisko powołać Łukasza Niedźwieckiego. Kierowcom ta nominacja nie podobała się z dwóch powodów. Po pierwsze, pracownicy uznali to za typowe „kolesiostwo”, gdyż Niedźwiecki wcześniej piastował urząd wiceprezydenta miasta. Po drugie, obawiano się, że nowy prezes spowoduje rozbicie firmy na mniejsze spółki.
Z tego powodu 1 grudnia ogłoszono strajk. Konsekwencje mieszkańcy Bydgoszczy zaczęli odczuwać już około 5 nad ranem, ponieważ o tej godzinie pierwsze osoby miały problem z dotarciem do pracy. Z czasem było tylko gorzej. Jedyne autobusy, jakie ruszyły w trasę to: 2, 54, 55, 56, 58, 65, 67, 68, 69, 70+T3, 71 i 79. Jeździły one jednak ze zdecydowanie mniejszą częstotliwością niż zazwyczaj. Przez Internet natychmiast przelała się fala nieprzychylnych komentarzy, których autorami byli mieszkańcy Bydgoszczy. Ich znaczna część negatywnie oceniała strajk.
Czytaj także: Geostrategia, czas na radykalne zmiany
Kierowcy nie zwracali jednak na to uwagi i w dalszym ciągu kontynuowali swoje działania. W końcu ich żądania zostały spełnione. Niedźwiecki postanowił podać się do dymisji, natomiast Czyrny ogłosił, że nadal pozostaje dyrektorem MZK. Po południu autobusy powoli wracały na trasę i wydawać by się mogło, że sprawa ostatecznie rozejdzie się po kościach.
„Nic bardziej mylnego”, chciałoby się powiedzieć. Sytuacja może ponownie się zaognić, ponieważ prezydent miasta postanowił złożyć zawiadomienie do prokuratury. Zdaniem Bruskiego, strajk został przeprowadzony nielegalnie. Głowa miasta uważa, że manifestanci złamali zasady o prowadzeniu sporów zbiorowych.
Sprawa jest więc rozwojowa i wygląda na to, że wojna pomiędzy MZK, a prezydentem dopiero nabiera rumieńców. Ostatecznie kierowcy postanowili zawiesić swój strajk, ale niewykluczone, że już niebawem bydgoską społeczność czeka „powtórka z rozrywki”.