Od początku rosyjskiej inwazji na Ukrainie władze w Kijowie zabiegają o udział NATO w konflikcie zbrojnym. Po najnowszym oświadczeniu, które w mediach społecznościowych opublikował prezydent USA Joe Biden, szanse na to spadły niemal do zera. Co takiego napisał?
Inwazja zbrojna sił Władimira Putina na Ukrainie trwa od 24 lutego. Wbrew początkowym przewidywaniom, rosyjskie wojska napotkały ogromny opór, a ich kolejne ruchy okupione są dotkliwymi stratami. Niestety, codziennie docierają do nas informacje o bombardowaniach miast ukraińskich, pociągających za sobą ofiary cywilne, które liczone są obecnie w tysiącach.
W obliczu przewagi militarnej wroga, zwłaszcza w powietrzu, z Ukrainy docierają liczne apele o interwencję NATO. Sojusz zachowuje się jednak asekuracyjnie. Wiadomo jednak, że państwa członkowskie dostarczają Ukraińcom broń.
– Odpowiedzialność NATO polega na zapewnieniu, aby konflikt nie rozprzestrzenił się poza Ukrainę, dlatego że to byłoby jeszcze bardziej niebezpieczne, destrukcyjne i śmiertelne. Sojusznicy zwiększają swoją obecność w Polsce oraz na wschodniej flance – podkreślił szef NATO Jens Stoltenberg, w swoim ostatnim wystąpieniu przed polskim Sejmem.
NATO wejdzie w konflikt na Ukrainie? Biden postawił sprawę jasno
Sprawę udziału NATO w wojnie na Ukrainie jasno postawił prezydent USA Joe Biden. – Chcę, żeby to jasno wybrzmiało: Będziemy bronić każdego skrawka terytorium NATO z całą siłą zjednoczonego i zmobilizowanego NATO – zapewnił w swoim wpisie na Twitterze.
– Ale nie będziemy toczyć wojny z Rosją na Ukrainie. Bezpośrednia konfrontacja miedzy NATO i Rosją oznacza III wojnę światową. To jest coś, czemu musimy starać się zapobiec – zastrzegł.