Maciej Skorża, trener Lecha Poznań, nie gryzł się w język. „Kolejorz” przegrał bowiem kolejny mecz, tym razem na własnym boisku z okupującą dolną część tabeli Stalą Mielec. Czarę goryczy dopełnił fakt, iż goście z Podkarpacia zwycięskiego gola zdobyli w ostatniej sekundzie spotkania.
Lech notuje w ostatnim czasie fatalne wyniki. Gracze z Poznania, którzy mieli przecież walczyć o mistrzostw kraju, ostatecznie mogą zajmują lokatę w drugiej części tabeli ekstraklasy. Dość wspomnieć, że wyprzedza ich lokalny rywal, Warta Poznań.
Podczas wczorajszego meczu ze Stalą Mielec podopieczni Macieja Skorży znów się nie popisali. Przegrali z niżej notowanym rywalem 1-2, jednak najbardziej szokujące jest to, że gracze z Mielca obie bramki zdobyli w ostatnich minutach spotkania.
Lecha na prowadzenie wyprowadził w 80. minucie spotkania Tymoteusz Puchacz. I gdy wydawało się, że „Kolejorz” zgarnie trzy punkty w 89. minucie spotkania piłkę do własnej bramki posłał defensor ekipy z Poznania Wasyl Kraweć. To jednak nie koniec. Minutę później, po wrzucie z autu, futbolówkę na klatkę piersiową przyjął obrońca Stali Jonathan de Amo, który trafił nią w samo okienko bramki Lecha. Wyglądało to tak:
Fatalny mecz Lecha. Skorża nie wytrzymał
Głos ws. dramatycznego meczu Lecha Poznań zabrał jego trener Maciej Skorża. Szkoleniowiec, który od niedawna prowadzi zespół, był wstrząśnięty tym, co wydarzyło się na murawie. Jak sam przyznał, nie mógł uwierzyć w przebieg końcówki spotkania.
– Trudno jest zachować chłodną głowę i ocenić ten mecz po tym, co wydarzyło się w ostatnich minutach – powiedział szkoleniowiec Lecha podczas konferencji prasowej.
– W pierwszej połowie nie graliśmy tak, jak sobie założyliśmy. W drugiej przyspieszyliśmy, byliśmy kreatywni. Udało nam się zdobyć bramkę na dziesięć minut przed końcem, a potem dwa rzuty z autu, co jest dla mnie ciężkie do opisania, bo jak można tak stracić dwa gole. My to zrobiliśmy. Sytuacja, która nie ma prawa się zdarzyć i nie mieści mi się w głowie – dodał.
W ostatnich dziewięciu meczach Lech Poznań wygrał zaledwie jeden raz.