Donald Tusk w rozmowie z internetowym wydaniem niemieckiego „Der Spiegel” ostro krytykował pomysł przeprowadzenia w Polsce wyborów korespondencyjnych. Przy okazji oberwało się osobiście Jarosławowi Kaczyńskiemu.
Tusk krytycznie wypowiedział się na temat wyborów prezydenckich w Polsce. „Uważam, że to nie do przyjęcia. Nasza konstytucja zabrania zmieniania prawa wyborczego w czasie sześciu miesięcy przed wyborami. Ponadto, logistycznie nie będzie możliwe to, by 30 milionów Polaków głosowało korespondencyjnie. W ten sposób nie da się dotrzymać standardów demokratycznych.” – ocenił.
Szef EPL porównał sytuację w Polsce i na Węgrzech, podkreślając różnice. „Z jednej strony mamy silną opozycję i silne organizacje pozarządowe. Nawet, jeśli pan Kaczyński i jego partia PiS kontrolują państwowe media, to jest jeszcze wystarczająco dużo prywatnych, wolnych mediów.” – mówił Tusk. „Z drugiej strony mamy polityków, którzy są zdeterminowani, by zagarnąć całą władzę.” – dodał.
Przy okazji Tusk wspomniał o Kaczyńskim. „Uważam, że Jarosław Kaczyński jest groźniejszy, niż Vikto Orban” – stwierdził. „Orban może być cyniczny, ale jest też pragmatykiem. Kaczyński z kolei chorobliwie dąży do tego, by uzyskać możliwie największą władzę.” – powiedział.
Były szef Rady Europejskiej stwierdził, że działania Orbana „nie mają już nic wspólnego z duchem demokracji”. „Jestem pewien, że Carl Schmitt byłby dumny z Viktora Orbana.” – stwierdził Tusk.
Źr. wp.pl; dorzeczy.pl