Józef Kuraś „Ogień” to postać, której życie mogłoby stanowić scenariusz kilku filmów. Kontrowersje wokół niego urosły już niemalże do rangi legendy. Dziś przypada rocznica jego śmierci.
Niepokorny góral
Józef Kuraś urodził się 23 października 1915 roku w Waksmundzie, niedaleko Nowego Targu. Przed wybuchem II wojny światowej pełnił służbę w Korpusie Ochrony Pogranicza i został absolwentem szkoły podoficerskiej KOP. W czasie Wojny Obronnej Polski we wrześniu 1939 roku, służył w 1 pułku Strzelców Podhalańskich. Gdy oddział skapitulował, Kuraś bezskutecznie próbował przedostać się na Węgry, a następnie wrócił do rodzinnej miejscowości. Od razu jednak wszedł w struktury konspiracyjnej – najpierw w ramach Służby Zwycięstwu Polski, zaś od 1941 roku Konfederacji Tatrzańskiej. Była to organizacja ruchu oporu, działająca na Podhalu. Jej głównym celem było przeciwstawianie się Goralenvolkowi, czyli akcji germanizacyjnej w powiecie nowotarskim. To właśnie Goralenvolk w 1943 roku zamordował ojca, żonę oraz syna Józefa Kurasia, a następnie spalił jego dom. Kuraś przyjął wówczas pseudonim „Ogień”.
Wsparcie sowieckiej partyzantki
W końcu Gestapo udało się rozbić Konfederację Tatrzańską, Kuraś zaś nawiązał współpracę z Armią Krajową. Jednak konflikt z dowódcą jego oddziału doprowadził do skazania Kurasia na karę śmierci. „Ogień” wraz z częścią oddziału przeszedł do Batalionów Chłopskich, a karę zniesiono dopiero w 1944 roku. Jego oddział nawiązał współpracę z Armią Ludową i partyzantką sowiecką oraz uznał Krajową Radę Narodową, utworzoną przez Polską Partię Robotniczą. W tym samym czasie walczył ze swoim oddziałem przeciwko Niemcom. Kuraś pomógł również wkraczającej na teren jego działalności Armii Czerwonej. Po wkroczeniu Sowietów, Józef Kuraś otrzymał zadanie zorganizowania Milicji Obywatelskiej w Nowym Targu, a następnie został mianowany na szefa Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Nowym Targu. Jednak na skutek sprzeciwu lokalnych władz musiał uciekać z miasta.
Walka przeciwko wszystkim
Od tego momentu rozpoczął się ostatni, najbardziej zagadkowy etap życia Józefa Kurasia. Zorganizował z powrotem własny oddział, jednak działał na własną rękę i nie podporządkował się żadnej z organizacji. Walczył z Sowietami z taką samą zawziętością, jak wcześniej z Niemcami. Szacuje się, że w latach 1945 – 1947 w walce z oddziałem „Ognia” zginęło ponad 60 funkcjonariuszy Urzędu Bezpieczeństwa, ponad 40 milicjantów oraz 27 funkcjonariuszy NKWD. Jego oddział „Błyskawica” przeprowadził w 1946 roku akcję rozbicia więzienia św. Michała w Krakowie, dzięki czemu na wolność wydostało się kilkudziesięciu żołnierzy AK, WiN i NSZ.
Jednocześnie jest to okres pełen licznych kontrowersji co do działalności Józefa Kurasia. Część historyków twierdzi, że mordował m.in. ocalałych z Holokaustu Żydów, Czechosłowaków a nawet miejscową ludność. Warto jednak pamiętać, że twierdzenia te nie są jednoznaczne i wiele osób się z nimi nie zgadza. Historyk Maciej Korkuć z krakowskiego IPN twierdzi, że Kuraś wykonywał wyroki śmierci na osobach współpracujących z Urzędem Bezpieczeństwa, bez względu na ich narodowość.
W listopadzie 1946 roku, Kuraś wysłał list do Bolesława Bieruta, w którym pisał:
Oddział partyzancki „Błyskawica” walczy o Wolną, Niepodległą i prawdziwie demokratyczną Polskę. Walczyć będziemy tak o granice wschodnie, jak i zachodnie. Nie uznajemy ingerencji ZSRR w sprawy wewnętrzne polityki państwa polskiego. Komunizm, który pragnie opanować Polskę, musi zostać zniszczony.
21 lutego 1947 roku Józef Kuraś został otoczony przez oddział Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Nie udało mu się wydostać z okrążenia, więc próbował popełnić samobójstwo. Zmarł w szpitalu w Nowym Targu, 22 lutego 1947 roku. Miejsce jego pochówku nie zostało odnalezione.