Trwajmy w tym pięknym, olimpijskim śnie. Igrzyska Olimpijskie w Soczi to dowód na to, że warto kibicować, warto wspierać naszych sportowców, bo dzięki temu nasze życie może stać się lepsze. Obserwując sukcesy Polaków, sami później możemy łatwiej osiągnąć cele, które sobie stawiamy w życiu. Bo sukcesy sportowe to niesamowita motywacja!
Rok 2000. Wrześniowo-październikowe igrzyska olimpijskie w Sydney. Pory transmisji telewizyjnych zabójcze, ale już jako 9-latek w swojej 'bluzie kibica’ dzielnie wstawałem na najważniejsze transmisje i na wpół przytomny maszerowałem z rana na lekcje. Pamiętam radiowe relacje z brązu Leszka Blanika, fenomenalny wyścig złotej dwójki Sycz-Kucharski i chodzącego po ulicach Sydney tytana Roberta Korzeniowskiego. Później właściwie 14 lat posuchy z przebłyskami wielkiej, autentycznej radości przy okazji medali Małysza, Sikory, Kowalczyk, Jędrzejczak czy Majewskiego. Brakowało jednak wielkich wiktorii.
W końcu doczekaliśmy tego w Soczi. Najpierw spełnione kibicowskie marzenie w postaci pierwszego złotego medalu naszego tytana przestworzy Kamila Stocha. Później kolejny tytan- Justyna Kowalczyk. Kompilacja zdjęć jej złamanej stopy i zwycięstwa w biegu na 10 km powinna trafić do reklam największych sportowych marek. To zestawienie powinno się też pokazywać młodym sportowcom, których kariery często stają na zakręcie. Hart ducha, wola walki i dążenie do zwycięstwa – te cechy wykuwają się właśnie w takim treningu mentalnym. Polscy tytani sportu powinni być wzorami dla nas wszystkich.
Czytaj także: Jak to jest z tym czerwonym suknem
I wreszcie nadszedł 15 lutego 2014 roku. Dwa złote medale olimpijskie Polaków. Najpierw fenomenalny Zbigniew Bródka. Nie wierzyłem w jego szanse, wydawało mi się, że faworyzowanie Polaka to tylko nadmuchiwanie balonika, który zaraz spektakularnie pęknie. Spektakularnie pobiegł jednak strażak z Łowicza. Ugasił ogień nadziei rywali – krzyczał wzruszony komentator TVP Piotr Dębowski. Zamknął usta krytykom a później dumnie przejechał rundę honorową z polską flagą w ręku. Cudowny widok. A wieczorem Kamil Stoch. Nerwowy konkurs, ostatni raz denerwowałem się tak jako 11-latek przy okazji konkursu w Salt Lake City. Zwycięstwo, może nie tak miażdżące jak przed tygodniem, ale co z tego. Większe emocje, większe wzruszenie, większe przeżycia.
W tydzień nasi reprezentanci w Soczi zdobyli 2 razy więcej złotych medali niż w ciągu 90 lat startów na Zimowych Igrzyskach Olimpijskich. My też możemy, w końcu jesteśmy ich rodakami. Kibicujmy, ale i zdobywajmy swoje złote medale na co dzień, walczmy, nie odpuszczajmy, zwyciężajmy!
Follow @KarolDarmoros
Autor jest dziennikarzem, współpracownikiem Polskiego Radia (IAR), a także bloegerem i współtwórcą serwisu iktomaracje.pl