W obliczu kolejnych porażek Rosji na Ukrainie rosną obawy o ewentualne użycie broni atomowej. Zdaniem Jarosława Wolskiego, „czerwoną linią” dla Władimira Putina jest Krym. Jeżeli pojawią się obawy, że Rosja może utracić kontrolę nad półwyspem, użycie broni nuklearnej faktycznie może być realne.
Jarosław Wolski był gościem Piotra Zychowicza na kanale „Historia realna” na YouTube. Rozmowa koncentrowała się naturalnie wokół rosyjskiej inwazji na Ukrainie. Jednym z poruszanych wątków były obawy o użycie przez Kreml broni nuklearnej. Wolski przypomniał, że od pięciu miesięcy tłumaczy, że to Krym jest dla Rosji czerwoną linią w tej kwestii. „Dla Rosjan tą cienką czerwoną linią jest Krym. Jest kwestia przynależności Krymu i to będzie coś, co w mojej ocenie faktycznie spowoduje z ich strony użycie broni atomowej. To jest moja ocena” – powiedział.
Jednocześnie ekspert nie ma wątpliwości, że obecnie Ukraińcy mają przewagę na polu walki i Rosjanie jedynie opóźniają porażkę swoich wojsk. W tej sytuacji decyzją się na wysyłanie „cichych pośredników” w kontaktach z Zachodem, by naciskać na negocjacje. „Ukraińcom teraz na negocjacjach nie zależy, bo wiedzą, że wygrywają i będą w stanie odbić jeszcze dużo swoich terenów. Wymuszone negocjacje pokojowe i zamrożenie konfliktu byłoby dla nich teraz bez sensu. Oni mają siły i środki, żeby to odbić, a Rosjanie najchętniej by ten konflikt zamrozili. Dla nich jest teraz odpowiedni politycznie moment” – mówił.
Wolski jest zdania, że Ukraina będzie walczyć tak długo, jak długo będzie otrzymywała wsparcie z Zachodu. „Rosjanie próbują naciskać, wymuszać podjęcie rozmów, znajdować pośredników, straszyć bronią atomową. (…) To nie wyraz siły, tylko słabości, ale nie zmienia to faktu, że moim zdaniem cienką czerwoną linią dla Rosji jest Krym” – powtórzył.
Czytaj także: Pierwsi zmobilizowani już nie żyją. Rosja potwierdza. „Posłali nas jak mięso”
Źr.: YouTube/Historia realna