Wypalanie traw to „barbarzyński proceder”: przyczynia się do obniżenia rolniczej oraz ekologicznej wartości gruntów, wpływa niekorzystnie na bioróżnorodność i skład botaniczny łąk. Jest też dodatkowym źródłem emisji gazów cieplarnianych i innych zanieczyszczeń, np. dioksyn, wpływając na stan powietrza w skali lokalnej – mówią w rozmowie z PAP eksperci z SGGW i Uniwersytetu Śląskiego.
Marzec i kwiecień to miesiące, kiedy zdarza się największa liczba pożarów traw, za które w większości odpowiada człowiek. „Niestety wśród wielu ludzi panuje przekonanie, że spalenie suchej trawy użyźni w sposób naturalny glebę, co spowoduje szybszy i bujniejszy odrost młodej trawy, a tym samym przyniesie korzyści ekonomiczne” – zauważają strażacy z Komendy Wojewódzkiej Państwowej Straży Pożarnej w ramach kampanii „Stop Pożarom Traw”.
Eksperci zwracają jednak uwagę, że przekonanie, iż wypalanie traw użyźni glebę, jest błędne. „Absolutnie nie jest prawdą, że jest dodatkowym nawożeniem; wręcz odwrotnie: wypalanie odsłania i przesusza glebę” – podkreśla w rozmowie z PAP prof. dr hab. Piotr Stypiński – profesor emerytowany z Katedry Agronomii Instytutu Rolnictwa Wydziału Rolnictwa i Biologii Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego (SGGW).
Z kolei prof. dr hab. Piotr Skubała z Wydziału Nauk Przyrodniczych Instytutu Biologii, Biotechnologii i Ochrony Środowiska Uniwersytetu Śląskiego (UŚ) w Katowicach tłumaczy, że podczas pożaru niszczona jest część niezbędnej dla żyznej gleby materii organicznej, a gleba staje się jałowa. „Redukcji i wyparowaniu ulegają związki azotu, związki potasu i fosforu pozostają w popiele. Część związków mineralnych pozostających w popiele zostaje rozproszona przez wiatr, a przy opadach deszczu ulegają spłukaniu” – opisuje ekspert.
Podczas wypalania traw giną reducenci, czyli bakterie i grzyby, które dokonują rozkładu martwej materii organicznej. „Wypalanie przyczynia się do obniżenia rolniczej i ekologicznej wartości gruntów” – podkreśla prof. Skubała. – „Niemożliwe staje się właściwe napowietrzenie gleb, korzystne dla wszelkich procesów biochemicznych procesy tlenowe – przechodzą w beztlenowe”. Jego zdaniem „ten barbarzyński proceder jest też dodatkowym źródłem emisji gazów cieplarnianych i innych zanieczyszczeń, np. rakotwórczych węglowodorów aromatycznych i dioksyn, co wpływa na stan powietrza w skali lokalnej”.
Jeszcze więcej negatywnych efektów mają pożary na łąkach, pod którymi znajduje się torf.
Od palącego się poszycia gleby zapaleniu ulega podziemna warstwa torfu, który może spalać się do kilku metrów w głąb, w zależności od jego porowatości związanej z dostępem tlenu. Takie pożary mogą trwać nawet do kilku miesięcy i są wyjątkowo trudne do ugaszenia. Jak wskazują eksperci, wypalanie traw prowadzi do znacznej emisji dwutlenku węgla i azotu do atmosfery na skutek mineralizacji próchnicy na glebach torfowych. „Straty azotu mogą wynosić nawet 350 kilogramów na hektar w skali roku” – podaje prof. Stypiński z SGGW.
Zwykła łąka po pożarze traw regeneruje się przez kilka lat, ale pokłady torfu potrzebują na to wielu setek lat. Prof. Skubała z UŚ przypomina tymczasem, że „torfowiska – obok wielu ważnych funkcji środowiskowych – są ważnym regulatorem klimatu, gdyż asymilowany przez rośliny węgiel zostaje unieruchomiony w złożach torfu, przez co zmniejsza się pula węgla atmosferycznego”.
Wypalanie traw wpływa też niekorzystnie na bioróżnorodność i skład botaniczny łąk. Prof. Stypiński z SGGW zauważa, że po wypalaniu i zniszczeniu starej darni odbijają głównie bardzo agresywne trawy rozłogowe, jak perz, na glebach mineralnych – i trzcinnik piaskowy na glebach organicznych”.
Jak zaznacza emerytowany profesor SGGW, w wyniku wypalania traw powstają olbrzymie straty w populacji ptaków lęgowych (niszczone są gniazda, jaja i pisklęta) oraz w tzw. drobnej faunie: owady, drobne ssaki, płazy i gady. Zaś dym uniemożliwia pszczołom i trzmielom oblatywanie łąk. „Wypalone łąki przestają pełnić funkcje pokarmową dla wielu gatunków ptaków drapieżnych i wędrownych” – zaznacza Stypiński.
„O wypalaniu traw nie można praktycznie powiedzieć nic pozytywnego. Pod każdym względem jest to zbrodnia na przyrodzie” – podsumowuje prof. Skubała z Uniwersytetu Śląskiego. I dodaje, że podczas pożaru spaleniu ulegają liczne bezkręgowce. Giną owady, a efektem tego jest m.in. zmniejszona skala zapylania roślin. Ginie wiele gatunków glebowej fauny bezkręgowej, która przyczynia się do poprawy struktury gleby. Zwraca on też uwagę na kwestie etyczne związane ze śmiercią zwierząt. „Pożar oznacza często okrutną śmierć dla płazów, ptaków, czy ssaków, jest zagrożeniem również dla saren, jeleni, dzików czy zwierząt domowych” – podkreśla.
Wypalanie traw było stosowane jako jeden z zabiegów rolniczych od zarania cywilizacji. Proceder, mimo zakazu i surowych kar, część rolników wciąż w naszym kraju stosuje. „Zwolennicy argumentują, że ogień to +najtańszy herbicyd+, stosowany do zwalczania chwastów i ich nasion” – mówi prof. Skubała. Zauważa jednak, że pozostałości roślinne powinno się kompostować i w postaci próchnicy wprowadzać na pole – a nie spalać”.
Zaletą wypalania jest sam popiół, który powstaje w tym procesie. „Może on być cennym nawozem, zawiera bowiem m.in. fosfor, wapń oraz potas. Ponadto poprawia strukturę gleby i uzupełnia ją w wiele mikroelementów” – przyznaje ekspert. Zastrzega jednak, że „ilość szkód, jakie czynimy przy tej okazji, jest nieporównanie większa niż krótkotrwały zysk z pozyskania popiołu”.
„Efektem końcowym nie jest wzbogacanie gleby, ale jej osłabienie” – powtarza prof. Skubała. Ocenia, że „jest to bez wątpienia barbarzyński zabieg, przejaw niezrozumiałej głupoty, bezmyślności i wandalizmu”. Dodaje, że wypalania traw nie obserwuje się już w Europie zachodniej.
Eksperci przyznają, że mimo tak wielu strat, trudno jest walczyć – jak to określił prof. Stypński – ze „złą tradycją”, dlatego każdego roku straż pożarna wyjeżdża do kilkudziesięciu tysięcy pożarów traw. „Są kraje, gdzie wypalanie, zwłaszcza ściśle kontrolowane, przynosi pewne korzyści, np. prerie amerykańskie czy stepy środkowoazjatyckie. Ale na pewno nie dotyczy to naszych glebowych i klimatycznych warunków” – podkreśla.
Przedłużająca się susza zwiększa ryzyko pożarów związanych z wypalaniem traw. Od początku 2023 r. było prawie 1,6 tys. pożarów związanych z wypalaniem traw. W 2022 roku w całym kraju strażacy odnotowali 48 232 pożary traw, w których zginęło 12 osób, a 127 odniosło obrażenia.(PAP)
Źródło: Serwis Nauka w Polsce – www.naukawpolsce.pap.pl, Autorka: Anna Mikołajczyk-Kłębek