Gościem „Radia Kraków” był europoseł Prawa i Sprawiedliwości Andrzej Duda. Kandydat na prezydenta RP zabrał głos m.in. w kwestii kryzysu na Ukrainie, a także skoku kursu franka i problemów, z którymi muszą przez ten fakt borykać się Polacy.
Na samym wstępie rozmowy Duda postanowił sprostować swoją wypowiedź dla radia „RMF FM”. Przypomnijmy, polityk stwierdził na antenie tej rozgłośni, iż należałoby rozważyć wsparcie militarne Ukrainy. Na pytanie „jak mamy pomagać Ukrainie?”, odpowiedział:
Powinniśmy być włączeni w to na drodze dyplomatycznej. Źle się stało, że jak spotykają się przywódcy Europy to nas tam nie ma. Nie wiem dlaczego nasze władze nie podejmowały kroków, żeby tam się utrzymać. Na początku uczestniczyliśmy w tych rozmowach. To nasz sąsiad i to sfera naszych interesów. Musimy tego pilnować. Droga dyplomatyczna jest najlepsza.
Czytaj także: Stan współczesnej oświaty. Czy czas na radykalne zmiany?
Kandydat na prezydenta RP odniósł się również do wizyty premier Ewy Kopacz w Kijowie, podczas której szefowa rządu zaoferowała ukraińskim władzom pożyczkę w wysokości 100 milionów euro w ciągu 10 lat.
To jest trudny temat. Nie jesteśmy najbogatsi i mamy swoje potrzeby. Wielu ludzi jest poszkodowanych przez politykę. To nieprzyjemne zestawienie z rodzicami dzieci niepełnosprawnych.
– powiedział.
Duda poruszył również kwestie frankowiczów. Jego zdaniem ludziom, którzy wzięli kredyty w szwajcarskiej walucie powinny pomóc banki.
Banki. One powinny rozwiązać problem, bo one go stworzyły. Ludzie nie muszą być specjalistami. Były im sprzedawane kredyty przez specjalistów. Opowiadano im różne rzeczy, które nie były prawdą.
Dodał jednak, że państwo również powinno odegrać w tym procesie swoją rolę.
Musi być nacisk na banki, żeby one wyciągnęły rękę do ludzi. Umowy też powinny rozkładać ryzyko. Teraz ryzyko jest tylko na kredytobiorcy. To powinno się skończyć. Powinna być jeszcze taka zmiana, że jak zabezpieczeniem kredytu jest nieruchomość to powinno być to zabezpieczenie pełna. Skoro bank, który przyjął nieruchomość za zabezpieczenie chce egzekwować, to jak przejmie nieruchomość to kredyt jest spłacony. Tak powinno być. Nie może być tak, że jak kurs wzrasta, jest egzekucja to okazuje się, że olbrzymia część kredytu zostaje, bo bankowi nie udało się sprzedać nieruchomości za dobrą cenę.
– powiedział.
źródło: radiokrakow.pl
Fot. Wikimedia/Lukas Plewnia