Korporacje akademickie wywodzą się od średniowiecznych nacji, zrzeszających studentów z tych samych krajów. Choć do Polski zostały przeszczepione z gruntu niemieckiego, to jednak wyróżniają się silnym etosem patriotyzmu i pracy dla wspólnoty narodowej.
W ich tradycji silnie wyczuwalny jest duch inteligencji polskiej, którego istotą była refleksja nad powinnością jednostki wobec wspólnoty. Otóż inteligent był w pełni świadom, iż wysoka pozycja, jaką na drabinie społecznej zajmuje nie tylko nie uprawnia go do życia na koszt społeczeństwa, lecz zobowiązuje do tym pilniejszej pracy na jego rzecz. Korporacja jest środowiskiem do chwili obecnej zachowującym taki właśnie sposób rozumowania. „Pracuj więcej, niż się od ciebie wymaga, pozwalaj sobie na mniej niż ci wypada” – taka oto dewiza obowiązuje od niemal stulecia.
Bujny rozkwit
Przed wojną istniało ponad sto organizacji tego typu, powoływały je również mniejszości narodowe – nawet Żydzi i Ukraińcy. Jednak ton całemu środowisku nadawały korporacje zrzeszone w tzw. Związku Polskich Korporacji Akademickich. Tworzyła je młodzież przesiąknięta ideami narodowymi, o antysanacyjnych poglądach. Wielu korporantów na przykład wzięło udział w walkach podczas przewrotu majowego po stronie rządowej.


W tym też okresie korporacje akademickie przeżywają swój najbujniejszy rozkwit. Ich członkami były tak wybitne osobowości jak Roman Dmowski, Adam Doboszyński czy Ignacy Jan Paderewski. Szczególnie wielu było jednak działaczy narodowych, w tym również ONR: Henryk Rossman był członkiem Welecji, zaś Bolesław Piasecki należał do Patrii. Najwięcej, bo aż kilkunastu oenerowców działało w ramach również warszawskiej Aquilonii, należy tu wymienić Edwarda Kemnitza, Wojciecha Wasiutyńskiego czy Aleksandra Heinricha. Ideały krzewione w korporacjach akademickich harmonijnie wiążą się bowiem z etosem narodowca.
Korporacje obecnie prezentują rozmaite profile ideowe – od neutralnych światopoglądowo Arkonii i Welecji, przez ekonomiczną Hermesię w Poznaniu aż po kontrrewolucyjną Kujawję w Toruniu oraz narodowe ZAG Wisłę gdańską i wspomnianą już Aquilonię.
Siła w braterstwie
Korporacje akademickie, tak przed laty, jak i w chwili obecnej, wyróżniają się swoistym kolorytem, zupełnie niespotykanym nigdzie indziej. Wszystkich korporantów na przykład obowiązuje bezwzględne przestrzeganie kodeksu honorowego i zasad savoir vivre, tak w mowie jak i w czynie.
Po drugie korporacja łączy swych członków aż do grobowej deski. Na spotkaniach bowiem obok studentów z pierwszych lat zasiadają ich dużo starsi koledzy, często posiadający już własne pociechy, lub nawet wnuczęta.
Przykładem wielopokoleniowości i żywotności idei korporacyjnej jest ich najnowsza historia. Przez półwiecze 1939-1989 nie mogły legalnie istnieć, wtedy to ich członkowie dzielili ciężkie losy całego narodu. Jednak zaczęły się odradzać w latach ’90. Stało się tak za sprawą jeszcze przedwojennych działaczy, osób w podeszłym już wieku i skołatanych życiowo. Więzy przyjaźni, zawarte ponad pół wieku wcześniej w zupełnie innej rzeczywistości były jednak na tyle silne, iż poświęcali trud ostatnich lat życia by ideę korporacyjną tchnąć w młode pokolenie studentów. To ich wytrwałości i hartowi ducha współczesne korporacje zawdzięczają swój byt.
I celebrowanie tejże przyjaźni jest kolejnym ważnym elementem życia korporacyjnego. Według jednej z anegdot pewien młody korporant przebywając w Stanach Zjednoczonych podczas świąt Wielkanocy został sam jak palec i nie miał dokąd pójść. W tym samym mieście przebywał jednak inny korporant, już ponad osiemdziesięcioletni filister, który opuścił kraj kilkadziesiąt lat wcześniej. Młodzieniec skontaktował się z nim – zupełnie sobie obcą osobą – i do końca swego pobytu był podejmowany jak domownik.


Relacje pomiędzy korporantami są budowane w duchu takich właśnie ponadczasowych więzi i powinności z nich wynikających. Do tego aspektu odnosi się jeden z najpiękniejszych rytuałów korporacyjnych, nazywany sztychowaniem. Gdy dwaj korporanci uznają się nawzajem bliskimi przyjaciółmi to podczas dorocznej uroczystości przyrzekają sobie braterstwo do końca życia. Znakiem tego obaj nabijają swoje dekle na ostrza rapierów, zaś powstały otwór zaszywany jest fragmentem bandy przyjaciela. Obaj na znak pomyślności piją wino lub miód z ceremonialnego rogu, wszyscy zaś obecni śpiewają tradycyjną Pieśń sztychowania.
Hierarchia – rzecz święta
W prawie wszystkich korporacjach wyróżnia się trzy kategorie członków. Do pierwszej zaliczyć należy fuksów, czyli kandydatów. Nie są oni dopuszczani do współdecydowania o losach Korporacji i zabierania głosu w dyskusjach programowych, lecz zwraca się baczną uwagę aby stopniowo byli coraz bardziej zżyci ze sobą i rozwijali kontakty w środowisku. Początkowo zajmują się prostymi obowiązkami, takimi jak uzupełnianie piwa bardziej zasłużonym od siebie, zaś udziałem w zabawnych konkursach urozmaicają atmosferę spotkań.
Gdy fuks przyswoi sobie niezbędną wiedzę i doświadczenie oraz pozytywnie złoży egzamin, na najbliższym komerszu (czyli uroczystości rocznicowej) składa przysięgę na sztandar korporacji i staje się pełnoprawnym jej członkiem – komilitonem. Teraz to na jego barkach spoczywa ciężar bieżącej działalności korporacji i kształtowania nowych członków.
Kiedy zaś komiliton kończy studia przechodzi w korporacyjny stan spoczynku i zostaje Filistrem. Filistrzy z racji swego doświadczenia cieszą się największym szacunkiem. Ich rolą jest służenie radą członkom czynnym i czuwanie nad wiernością tradycji.
Kwestią fundamentalną jest niewątpliwie dobór i kształtowanie nowych członków. Nie można się tak po prostu zapisać. Werbunek opiera się na osobistej rekomendacji i zaproszeniach.
Świeżo upieczony fuks zajmuje swoje miejsce w coetusie, czyli gronie kandydatów przyjętych w jednym roku akademickim. Będzie to jego grupa rówieśnicza z którą zwiąże się najściślej, jako z towarzyszami tak radosnych zabaw jak i ciężkiej ideowej pracy. W korporacjach ceni się bezinteresowną przyjaźń, wzajemną ofiarność i odpowiedzialność za swe uczynki.
Szczególne miejsce zajmuje instytucja ojca korporacyjnego – każdy fuks musi wybrać sobie do tej roli jednego ze starszych korporantów, którego obdarza największym zaufaniem. Jest to bardzo ważne, gdyż w grę wchodzą rzeczywiście ojcowskie obowiązki. To właśnie z ojcem korporant dzieli się swoimi radościami i smutkami, do niego przybiega po radę i od niego odbiera reprymendę za swe przewinienia. Na nim również wzoruje się w swoich działaniach.
Mamy więc w korporacjach zachowane fundamenty wychowania w cnocie – z jednej strony grupę rówieśniczą, której członkowie wzajemnie motywują się w pracy nad wspólnymi celami, z drugiej zaś dyscyplinujący autorytet starszych.
Na kolejnych spotkaniach pod przewodnictwem oldermana (opiekuna fuksów) kandydaci zgłębiają tradycje i obyczaj korporacyjny, uczą się kodeksu honorowego i zasad savoir vivre, zobowiązani są również do wygłaszania referatów ideowych. Szkoleni są także w zabieraniu głosu w dyskusjach i przewodzeniu w pracy grupowej. Szalenie istotnym elementem są dobre maniery i obycie towarzyskie.
Wychowanie korporacyjne kształtowało się przez dekady i tworzy spójną całość. Okazuje się więc, że wygłaszanie prelekcji – tych zaplanowanych i improwizowanych uczy młodego korporanta formowania własnych poglądów i wygłaszania ich szerszemu gronu, przezwyciężania stresu przed wystąpieniami publicznymi. Obowiązek uczestnictwa w różnorodnych konkursach – opanowania i odnajdywania się w każdej sytuacji. Dzięki spełnianiu zaś prostych obowiązków rozwija się karność i pokora, cnoty coraz rzadszej i przez to coraz cenniejszej. Korporant ma oprócz tego silnie wyrobione poczucie honoru i ogłady towarzyskiej.
Przedwojenny Katechizm Kandydata głosi:
[…]nie oglądaj się i nie powołuj się nigdy na bezczynność innych gdyż możesz być przekonany, że Twoje wysiłki i poświęcenie zawsze będą ocenione i pobudzą do pracy innych. […]
Bądź zawsze sobą; to Ci da siłę moralną, uczyni wyższym i szlachetniejszym od innych ludzi.[…] Naprzód patrz i ucz się, później będziesz budował i rządził.
Przygotowanie kadr do pracy obywatelskiej jest zresztą zasadniczym celem funkcjonowania korporacji. Okazuje się więc iż owocem wychowania korporacyjnego jest społecznik, jednostka przygotowana do pracy ideowej na rzecz Narodu i państwa w ramach wspólnoty. Każdy kto kiedykolwiek miał okazję uczestniczyć w oficjalnym zebraniu korporacji szybko zauważy, iż pomimo żartobliwej często atmosfery przybiera ono kształt obrad plenarnych gremium politycznego. Prezydium pełni tam rolę organu przewodniczącego, czuwa nad ładem zebrania, Contrarium uzupełnia jego rolę na drugim końcu wspólnego stołu. Aby zabrać głos bądź oddalić się należy uzyskać zgodę Prezydium. Obowiązują ściśle określone zasady, zaś wszelkie odstępstwa są karane – mniej lub bardziej srogo. Spożywając piwo na przykład nie wolno pić w samotności – należy przepić do drugiej osoby, przy czym młodszy szarżą nigdy nie przepija do starszego. Gdy filister przepija, fuks odpowiada stojąc i nie może pierwszy oderwać ust od kufla. Pozostawienie otwartego śpiewnika po odśpiewaniu pieśni rodzi zaś zazwyczaj opłakane skutki – ku uciesze towarzystwa.

Barwy
Należą one do insygniów korporacji. Każdy korporant posiada dekiel (nakrycie głowy), bandę (wstęgę noszoną przez pierś pod marynarką). Są to jego największe świętości. W barwach nie można wejść do lokalu o poszlakowanej opinii. Nie można pozwolić aby dotknęła ich osoba postronna, gdy zaś upadną na ziemię korporant jest surowo karany. Ci, którzy mieli zaszczyt poznać filistrów przedwojennych wspominają z jak wielką troską traktowali oni swe dekle, pomimo zawieruchy dziejowej cudem zachowane jeszcze z przedwojnia.


Szczególnym jednak obiektem czci jest sztandar. Nie jest on jedynie kawałkiem kolorowego materiału, jak w wielu współczesnych organizacjach chlubiących się jego posiadaniem. W korporacji jest obiektem swoistego kultu, którego korzeni upatrywać należy w tradycji średniowiecznych znaków rycerskich. Wystawiany jest z okazji największych uroczystości wewnętrznych oraz narodowych i zawsze pod ochroną pocztu uzbrojonego w rapiery. Każda z jego barw symbolizuje określoną cnotę lub wartość, wokół której gromadziło się dziedzictwo. W sztandarze należy więc dopatrywać się widzialnego obrazu idei korporacji.
Obecnie aktywnie działa kilkanaście korporacji akademickich. Należą one do elity, ruchu korporacyjnego z międzywojnia. Powrócić do życia zdołały tylko korporacje o najsilniej wykształconej idei, których członkowie byli najbardziej zżyci. Są one rozmieszczone we wszystkich naszych ośrodkach metropolitalnych – oprócz Lwowa, Wilna i Łodzi. Choć daleko im do czasów przedwojennej świetności, to jednak wciąż dają przykład swoim tradycjom. W mediach pozamainstreamowych co jakiś czas spotkać można wzmianki o ich działalności. Przy odrobinie szczęścia można się z nimi również zetknąć w przestrzeni publicznej – gdy przy śpiewie i blasku sztandarów obchodzą kolejne rocznice powstania, uczestniczą w inicjatywach społecznych i uroczystościach narodowych.
Z narodowym pozdrowieniem,
Łukasz Franciszek Banaś,
Polska Korporacja Akademicka Aquilonia, Brygada Mazowiecka ONR
Fot.: Zbiór autora