Polimer do produkcji poszycia samolotów, chroniący je przed skutkami uderzenia piorunów i tańszy niż obecnie stosowane rozwiązania opracowali naukowcy z Politechniki Śląskiej w Gliwicach. Statystycznie w każdy samolot pasażerski 2-3 razy w roku uderza piorun.
„To potencjalnie duże niebezpieczeństwo, bo wytwarza się wówczas ogromna energia, temperatura może sięgać 20 tys. stopni Celsjusza, tworzy się też fala akustyczna, która uderza w materiał, powodując dodatkowe uszkodzenia. Dlatego systemy chroniące samoloty przed skutkami uderzeń pioruna są konieczne” – powiedział PAP kierujący pracami dr hab. inż. Andrzej Katunin.
Poszycia samolotów wykonuje się z kompozytów na bazie polimerów, które generalnie nie przewodzą prądu. „To są zazwyczaj żywice epoksydowe, które m.in. są używane jako izolatory, więc nie mogą przewodzić prądu. Najnowocześniejsze obecnie rozwiązanie to wtapianie w poszycie cienkiej metalowej siatki, której zadaniem jest przechwycić ten ładunek i rozprowadzić go, żeby uszkodzenia po uderzeniu pioruna nie były tak duże, tak znaczące” – dodał naukowiec.
Czytaj także: Naukowcy z Polski pracują nad materiałem chroniącym samoloty rażone piorunem. Rywalizują z zespołami z Europy, USA i Japonii
To jednak rozwiązanie dość drogie, zwiększa też ciężar samolotu, co w lotnictwie nie jest pożądane. „My stworzyliśmy alternatywę, która nie umniejszy skuteczności ochrony przed wyładowaniami, ale ma redukować koszty. To materiał całkowicie organiczny, nie zawiera żadnego metalu, ale przewodzi prąd” – wyjaśnił Andrzej Katunin.
Badania nad nowym materiałem trwają kilka lat. Dotąd badaczom udało się zsyntezować polimer w ramach realizowanego wcześniej projektu, finansowanego z Fundacji na rzecz Nauki Polskiej. Następnie swoimi siłami dokończyli ten wynalazek, wzbogacając go włóknem węglowym, żeby dodać odpowiedniej sztywności, zmodyfikowali również nieco skład chemiczny tego materiału.
Materiał minimalizujący skutki uderzeń piorunów został już zgłoszony do ochrony patentowej; jego komercjalizacja to prawdopodobnie kwestia kilku lat, trwają już rozmowy z potencjalnym konsorcjantem. Jak zastrzegł prof. Katunin, na obecnym etapie trudno określić, o ile proponowane rozwiązanie będzie tańsze od obecnych na rynku, różnica będzie jednak znacząca, bo być może nawet dziesięciokrotnie.