Prezydent Karol Nawrocki odmówił podpisania nowelizacji ustawy o mniejszościach narodowych i etnicznych oraz o języku regionalnym, kierując projekt z powrotem do Sejmu.
Decyzja, ogłoszona w czwartek wieczorem przez Kancelarię Prezydenta, budzi emocje w środowiskach naukowych i lokalnych społecznościach, szczególnie w Wilamowicach na Śląsku. To już kolejne weto głowy państwa w ciągu ostatnich tygodni, podkreślające ostrożne podejście do zmian legislacyjnych w dziedzinie dziedzictwa kulturowego.
Ustawa z 12 września 2025 r. miała nadać status języka regionalnego etnolektowi wilamowskiemu – unikalnej odmianie germańskiej mowy używanej przez niewielką grupę mieszkańców miasteczka Wilamowice w powiecie bielskim. Według szacunków, tym dialektem posługuje się obecnie kilkuset osób, głównie starszych, a jego korzenie sięgają średniowiecza, gdy osadnicy z Flandrii i Holandii osiedlili się na tych terenach.
Nowelizacja opierała się na ustawie z 2005 r., która chroni dziewięć mniejszości narodowych (m.in. niemiecką, ukraińską czy białoruską) oraz cztery etniczne (jak karaimska czy romska), a także jeden język regionalny – kaszubski.
Zwolennicy projektu argumentowali, że ochrona prawna wsparłaby edukację i kulturę lokalną, zapobiegając wymarciu tej unikalnej mowy.Jednak prezydent Nawrocki, w swoim uzasadnieniu, wskazał na brak jednoznacznych podstaw naukowych. „Istnieje wątpliwość, czy proponowana regulacja opiera się na przesłankach merytorycznych, a nie symbolicznych czy politycznych” – podkreślił, powołując się na podzielone opinie językoznawców. Część ekspertów klasyfikuje wilamowski jako odrębny język, inni jako dialekt niemiecki lub mieszankę germańską.
Nawrocki zażądał od Sejmu ponownego rozpatrzenia, domagając się głębszej weryfikacji danych.