Po dniu Pamięci Ofiar Rzezi Wołyńskiej, ludobójstwa narodu polskiego dokonanego przez Ukraińską Powstańczą Armię podnosi się wiele głosów, analizujących kto był ostatecznie winny tej straszliwej zbrodni, jaka była jej pierwotna przyczyna i w jakim stopniu bohaterowie narodowi Ukrainy za nią odpowiadają. Kwestia nie jest oczywiście prosta, ani oczywista. Mamy jednak w lipcu jeszcze kilka ważnych dla Polski rocznic: rocznicę podpisania Unii Lubelskiej, trwale łączącej Królestwo Polskie i Wielkie Księstwo Litewskie w jeden organizm państwowy, oraz włączającą terenu Ukrainy do ziem Korony Polskiej. W tym miesiącu miała też miejsce Bitwa pod Grunwaldem, największe starcie militarne w średniowiecznej Europie. Duże znaczenie miał fakt współdziałania w tych wydarzeniach Polaków i Rusinów/Ukraińców, mający wpływ na dzieje naszego kraju.
Nasi przodkowie i przodkowie Ukraińców sąsiadowali ze sobą jeszcze zanim ukształtowały się nasze państwa i dynastie w nich rządzące. Pomimo rosnącej od początków VII wieku różnicy językowej i nie zawsze przyjaznych stosunków między konkretnymi plemionami, granice między ludami wschodniosłowiańskimi i zachodniosłowiańskimi jeszcze przez długi czas nie były jasne. Do dziś badacze nie są do końca zgodni czy klasyfikować niektóre plemiona jako zachodniosłowiańskie (Lechickie-Polskie) czy Wschodniosłowiańskie (Ruskie-Ukraińskie). Nie da się jednak zaprzeczyć, że ponad tysiąc lat temu nasze narody poszły w różne strony, a przez ten czas wydarzyło się między nimi bardzo dużo.
Ukraina wywodzi swoje istnienie jako państwo od Rusi Kijowskiej, potężnego średniowiecznego księstwa, sięgającego swymi granicami daleko w głąb dzisiejszej Białorusi i Rosji. Spór pomiędzy tymi krajami, kto jest głównym spadkobiercą kijowskiego mocarstwa cały czas się tli i w pewnym sensie jest też powodem dzisiejszej wojny na Ukrainie. Tak czy inaczej, cywilizacyjne oddalanie się Polski od swojego wschodniego sąsiada, wtedy jeszcze jednego, mocno przyspieszyło po przyjęciu chrześcijaństwa, a razem z nim wszystkich wzorców państwowo-cywilizacyjnych. W momencie gdy Polacy przyjęli chrzest w obrządku rzymskim i zaczęli przejmować wzorce cywilizacyjne z zachodniej Europy, razem z całą kulturą wczesnego feudalizmu i łacińskim, międzynarodowym, językiem urzędowym, Rusini przyjęli religię z cesarstwa wschodniego, zwanego dziś Bizancjum. Razem z bizantyjską cywilizacją Rusini przejęli alfabet – cyrylicę, używaną do zapisu języka narodowego, nawet w oficjalnych dokumentach, obrzędy religijne i sposób myślenia o państwie. O ile do 1054 roku były to jedynie różnice kulturowe, tak po odłączeniu się prawosławia od Kościoła Katolickiego różnice stały się formalne i niemożliwe do zignorowania.
Państwo kijowskie miało jednak w historii dużo mniej szczęścia niż Polska, już w 1240 miasto zostało zdobyte i doszczętnie zniszczone przez Mongołów. Oczywiście Kijów był najeżdżany i zdobywany w czasach niespokojnego średniowiecza kilkakrotnie, w tym przez Bolesława Chrobrego, który wziął z niego bogate łupy, ale zniszczenie nigdy nie było tak straszne jak w czasie mongolskiego najazdu. Polska została zaatakowana i spustoszona przez tego samego przeciwnika już rok później. O ile polskie miasta również zostały spustoszone, a pamięć o tych wydarzeniach jest wciąż żywa, na przykład w postaci krakowskiego lajkonika, to Kijów nie odzyskał dawnej świetności wielkiej europejskiej metropolii aż do XIX, a może nawet XX wieku.
Tak spektakularny upadek jednego z najwspanialszych miast Europy był spowodowany tym, że po zniszczeniu Kijowa jego okolica na na niemal 500 lat stała się obszarem na którym żywili się, łapiąc ludzi w niewolę i kradnąc wszystkie możliwe dobra, koczownicy z wielkiego stepu. Ta sytuacja bardzo skomplikowała historię Ukrainy, na tyle mocno, że przez większość dalszych dziejów nie istniało żadne suwerenne państwo tego narodu a w niektórych momentach ciężko było jednoznacznie ustalić, gdzie Ukraina, jako terytorium, się znajdowała i jakie państwo reprezentowało przodków dzisiejszych Ukraińców.
Kolejnym dużym państwem, do którego odwołują się Ukraińcy było księstwo, a potem Królestwo Halicko-Włodzimierskie, zwane też królestwem Rusi (mimo, że obejmowało tylko część terenów dawnej Rusi Kijowskiej). Państwo to, istniejące jako autonomiczna część Rusi od XI wieku, po dewastacji Kijowa było faktycznie zupełnie niezależne. W skład tego królestwa wchodziły miasta takie jak Lwów (nazwany na cześć syna budowniczego tego miasta: Lwa Halickiego),Halicz, Brześć, a nawet Chełm, w obecnym województwie lubelskim. Było to silne państwo, sięgające daleko na zachód i podlegają silnym wpływom zachodu. Rozwijała się w nim nie tylko gospodarka ale też kultura, coraz bardziej odrębna od tej panującej na wschodzie i północy dawnej Rusi: Suzdalu i Moskwie. a to z tych dwóch miast wywodzi się dzisiejsze państwo rosyjskie.
Do pierwszego zjednoczenia Ukraińców-Rusinów i Polaków w jedno państwo doszło w 1340 roku, gdy królestwo to odziedziczył po swoim dalekim krewnym Kazimierz Wielki. Ziemie te zostały połączone z Polską na kolejne wieki. Początkowo król Kazimierz uważał Ruś za odrębne królestwo, wydawał dokumenty w języku ruskim pisane cyrylicą i nawet monety opisane tym alfabetem. Jednak wobec szybkiego spolszczenia elity i napływu polskich osadników, kolejni władcy uznali to za niepotrzebne komplikowanie zarządzania państwem. Lwów szybko stał się polskim miastem, ale tereny wiejskie na kolejne wieki zachowały rusińsko-ukraińską kulturę, która rozwijała się tam dużo lepiej, niż na Dzikich Polach, które pozostały po centrum zniszczonego państwa kijowskiego.
Wspólne państwo rozwijało się dobrze, odnosiło liczne sukcesy. Połączone siły Polski (z Haliczem i Lwowem wewnątrz) i Wielkiego Księstwa Litewskiego pokonały pod Grunwaldem krzyżaków. Polska, zamieszkała również przez Rusinów rozwijała się dobrze, rosła w siłę, razem z całą monarchią Jagiellonów i późniejszą Rzeczpospolitą. Korzystanie z prosperity było dostępne dla wszystkich mieszkańców, bez odróżniania wyznania, języka czy narodowości. Unia Lubelska będąca ukoronowaniem budowy wielonarodowego bloku politycznego pod Polskim przywództwem, włączyła Kijów i Dzikie Pola bezpośrednio do Polski, umieszczając je administracyjnie w dzielnicy małopolskiej.W czasie złotego wieku współpraca układała się bardzo dobrze, chociaż pochodzącym z ruskich rodów magnatom nie podobało się, że najważniejsze urzędy sprawowali katolicy, a nie prawosławni. Wielu z nich jednak pod wpływem działających w tamtym regionie jezuitów zmieniło wyznanie, wchodząc do samej elity wielkiego państwa. Można nawet powiedzieć, że wielkie rusińskie rody zdominowały Rzeczpospolitą.
Napięcie między Polakami a Ukraińcami niestety cały czas rosło. Mocno przyczynił się do tego wzrost ilości ludności kozackiej na Dzikich Polach. Kozacy byli ludżmi zahartowanymi życiem w permanentnym zagrożeniu niszczycielskimi atakami tatarskimi, uczyli się sami przed nimi bronić, a nawet atakować Krym i Turcję, której Tatarski Krym podlegał politycznie. Kozacy z Dzikich Pól byli formalnie poddanymi polskich królów, ale faktycznie nie podlegali w zasadzie żadnej władzy i nikt nie potrafił nad nimi zapanować. Uważali się za żołnierzy Rzeczpospolitej, tak samo ważnych jak szlachta, a Dzikie Pola za swoją własność. W związku z tym, że Kozacy w większości byli Rusinami, a dołączający do nich chłopi ze wszystkich okolicznych krajów przyjmowali ich obyczaje i kulturę, w XVII wieku zaczęli się uważać, za reprezentantów wszystkich Rusinów i domagać znacznego formalnego powiększenia swoich praw.
Kozacy do połowy XVII wieku faktycznie byli wiernymi i wartościowymi żołnierzami Rzeczpospolitej, ostentacyjnie wręcz okazując szacunek i uległość względem króla. Z drugiej jednak strony niejasności w interpretacji przywilejów nadawanych niektórym Kozakom,oraz rosnące napięcia religijne, przybliżały koniec zgodnej współpracy dwóch narodów. Co prawda bunty kozackie zdarzały się z różnych powodów już wcześniej, ale zasadniczo kończyły się szybkim stłumieniem i przywróceniem jako-takiego porządku na Dzikich Polach, przez regularne oddziały Rzeczpospolitej. Dopiero potężny bunt pod przywództwem Bohdana Zenobiego Chmielnickiego zmienił sytuację w regionie.
Okres ten, barwnie ukazany w książce i filmie “Ogniem i mieczem” przyniósł załamanie potęgi Rzeczpospolitej, i jej dewastację. Chmielnicki kierował nie tylko Kozakami, ale też ogółem rusińskiej ludności, która miała za złe polskiej szlachcie (często ruskiego pochodzenia, ale mówiącej po polsku i wyznającej katolicyzm) swoją niską pozycję społeczną i konieczność płacenia danin za dzierżawioną przez siebie ziemię. Pomimo znacznych sukcesów militarnych i niemal całkowitego zniszczenia w bitwie pod Piławcami sił obronnych Rzeczypospolitej Chmielnickiemu nie udało się zbudować trwałego państwa ukraińskiego. Udało mu się natomiast tak nadwyrężyć Rzeczpospolitą, że ta zaczęła padać ofiarą najazdów Szwecji, Rosji i Turcji. Sami Kozacy znaleźli się w dużej części pod władzą carów rosyjskich, którzy nie szanowali ani ich odrębności kulturowej, ani autonomii. Ogrom wzajemnej brutalności i przelanej krwi uniemożliwił realizację górnolotnych koncepcji Rzeczpospolitej Trojga Narodów, z Ukrainą jako równorzędnym partnerem, a Kozakami jako częścią szlachty.
Kryzys i upadek I Rzeczpospolitej zepchnął Polaków do roli prześladowanej mniejszości w państwach zaborczych. Mniej więcej taki sam los spotkał Ukraińców, nazywanych w Imperium Rosyjskim Małorusinami. Mocarstwa zaborcze nie oferowały już wsparcia i poszanowania praw wszystkich mieszkańców, jak Rzeczpospolita Obojga Narodów. Dążąca do unifikacji Rosja, do której wcześniej zwrócili się o pomoc Ukraińcy, okazała się dużo gorsza niż Polska. Już w czasie buntu Chmielnickiego Kozacy usłyszeli od rosyjskich dyplomatów, że car rządzi sam i nie będzie nikomu obiecywał przestrzegania jakichkolwiek praw czy wolności. I żadnych nie przestrzegał. Moskwa będąca jedynym suwerennym państwem odwołującym się do dziedzictwa Rusi Kijowskiej dokładała wszelkich starań, by odrębność Ukrainy przestała istnieć. W 1876 roku tajnym Ukazem Emskim zakazano w Rosji używania języka ukraińskiego w jakichkolwiek sprawach publicznych, literaturze czy edukacji. Polacy w imperium rosyjskim również byli w tamtym czasie rusyfikowani, prześladowani i wynaradawiania. Jedyną różnicą było to, że Polacy, mający dużo mocniejszą tożsamość narodową i świadomość wspólnych interesów, realnie buntowali się, wywoływali powstania narodowe, a Ukraińcy byli zbyt zdezorganizowani, by to zrobić. Poddawali się też łatwo rosyjskiej propagandzie, chcącej ich antagonizować z Polakami, co uniemożliwiało współpracę dwóch narodów przeciwko wspólnemu wrogowi.
Kiedy w 1917 upadło imperium rosyjskie, pogrążając się w chaosie, a w 1918 rozwiązano Austro-Węgry, nie tylko Polska odzyskała niepodległość, ale wśród wielu narodów, próbujących budować swoje państwa byli też Ukraińcy. Niestety, ze względu na brak ustalonych granic, sąsiedztwo na tych samych terenach i ogólną niechęć do wzajemnego kompromisu – w końcu każdy chciał wreszcie rządzić w swojej ojczyźnie, a nie dzielić się nią z innymi – nie udało się na dłuższą metę wypracować nowego Polsko-Ukraińskiego konsensusu. Ambitne koncepcje Józefa Piłsudskiego dotyczące budowy federacyjnego państwa wielu narodów na terenie dawnej Rzeczpospolitej nie spotkały się z większym odzewem na wschodzie: Ukraińcy, Białorusini czy Litwini panicznie bali się oddać choćby najmniejszą część świeżo odbudowanej suwerenności, nawet w zamian za ochronę przed większym niebezpieczeństwem.
Spośród Ukraińców największą polityczną odpowiedzialnością i realnym spojrzeniem wykazał się Ataman (generał) Symon Wasylowycz Petlura. Próbował on doprowadzić do kompromisu z polskimi władzami i wspólnie walczyć z rodzącym się sowieckim totalitaryzmem. Niestety, na skutek ustaleń Pokoju Ryskiego, po wygranej przez Polskę bitwie warszawskiej, poparcie dla niego i jego rządu musiało zostać oficjalnie wycofane, a kwestia autonomii terytorialnej dla Ukraińców w Polsce zamknięta, jak się okazało, na zawsze.
W czasach międzywojennych rosła pomiędzy Polakami i Ukraińcami wzajemna niechęć. Radykalne ugrupowania Ukraińskie, takie jak UWO, starały się uniemożliwić administrowanie kresami wschodnimi przez Polskę, a polskie działania mające na celu utrzymanie elementarnego porządku i możliwości obronnych kraju, jak na przykład Polskie osadnictwo wojskowe w małopolsce wschodniej (żołnierze Polscy byli zachęcani do nabywania majątków na kresach wschodnich) były odbierane jako agresja przeciwko Ukraińcom. UWO odpowiadało zamachami terrorystycznymi i morderstwami politycznymi. Kolejny konflikt między naszymi sąsiednimi narodami był o tyle bardziej tragiczny, że równolegle, za wschodnią granicą RP miał miejsce wielki głód:- kierowane przez stalina ludobójstwo mające na celu zabicie wszystkich Ukraińców, przez zagłodzenie. Najtragiczniejszy moment miał jednak dopiero nadejść. Była to Zbrodnia Wołyńska czyli potworny masowy mord dokonany na Polakach, tylko za to, że byli Polakami; czystka etniczna, spowodowana tym, że szefostwo UPA nie chciało Polaków na tych terenach i obawiało się, że Polacy upomną się o te ziemie po zakończeniu drugiej wojny światowej.
Epilog tej smutnej historii sąsiedztwa i niezrozumienia dział się i dzieje się dalej na naszych oczach. Zarówno Polacy jak i Ukraińcy zakończyli drugą wojnę światową włączeni do sowieckiego imperium: Polacy jako zewnętrzny satelita, Ukraińcy jako składowa. W tym okresie nie można mówić o realizacji jakichś ambicji czy celów narodowych. Dopiero po dekompozycji bloku wschodniego jesteśmy w stanie jako Polacy i Ukraińcy ze sobą rozmawiać, mówić o swojej przeszłości i swojej tożsamości, bo pomimo tysiąca lat współistnienia, nie mieliśmy wielu okazji do partnerskiej rozmowy i rozliczenia. Szkoda również, że wiele osób na Ukrainie, ze swojej długiej i bohaterskiej historii wybiera do narodowego panteonu właśnie tych, którzy najgorzej i najkrwawiej zapisali się w historii współistnienia naszych narodów: Chmielnickiego i Banderę.
Autor: Rafał Kulicki