Tragedia w holenderskim mieście Helmond. 2-letnia dziewczynka z Polski zginęła podczas wakacji u babci.
Serwis o2.pl ujawnia kulisy tragedii. Dramat rozegrał się 28 sierpnia. 2-letnia Amelka przebywała na wakacjach u babci w holenderskim mieście Helmond. Jej rodzice byli wtedy w Polsce, gdyż zajmowali się swoim 4-letnim synem, u którego zdiagnozowano autyzm.
Portal o2.pl porozmawiał ze zdruzgotanymi rodzicami dziecka. Jej mama relacjonuje, że do dramatu doszło w momencie, gdy babcia wyszła na chwilę do toalety. – Córka nigdy nie wchodziła na parapet. Nie interesowała się oknami. Tym bardziej tym oknem. Nawet jej babcia ledwo do niego dosięgała. Po powrocie z toalety zaczęła szukać Amelki. Myślała, że się gdzieś schowała – mówi pani Karolina.
W pewnym momencie babcia zdała sobie sprawę, że okno jest otwarte. Wtedy wiedziała, że prawdopodobnie doszło do gigantycznej tragedii. Po chwili na miejscu były już służby, a dziecko zostało przetransportowane helikopterem do szpitala. 30 sierpnia, czyli dwa dni po tragedii, dziewczynka zmarła.
Rodzice chcą sprowadzić prochy córeczki do Polski. Niestety, koszt transportu jest poza ich zasięgiem finansowym. Z pomocą pospieszyli przyjaciele, którzy zorganizowali zbiórkę w internecie. – Zbiórkę zorganizował nasz przyjaciel. Opiewa ona na kwotę procedury i pogrzebu. Jesteśmy w trudnej sytuacji finansowej. Nasz synek ma cztery lata. Nie mówi. Koszt logopedy, zajęć itd. jest bardzo wysoki. Staramy się wiązać koniec z końcem. Mamy też kredyt hipoteczny. Zwykłe wydatki w tym momencie bardzo nas obciążyły – powiedziała mama zmarłej Amelki. Cały artykuł TUTAJ.