20-latka została zwolniona z pracy za noszenie maseczki z błyskawicą – symbolem Strajku Kobiet. W rozmowie z „Gazetą Wyborczą” ujawnia, jak doszło do całego zdarzenia. Okazuje się, że wszystko zaczęło się od komentarza w sieci.
Do całej sytuacji doszło w jednej z kawiarni we Wrocławiu. Pracowała tam 20-latka, zaangażowana jednocześnie w działalność Instytutu Równości. Z uwagi na swoje poglądy, przychodziła do pracy w maseczce z błyskawicą, czyli symbolem Strajku Kobiet. Początkowo ani ona ani jej szefowa nie widziały w tym nic złego.
Wszystko miał zmienić komentarz jednej z klientek. „Bardzo dobre ciasta, czuć, że właściciel dba o jakość wyrobów. Tylko jedna uwaga: po co ten wielki piorun przez pół twarzy pani ekspedientki? Nie można chociaż w kawiarni wyluzować?” – czytamy w komentarzu cytowanym przez wrocławską „GW”.
Jak się okazuje, właścicielka po tym wydarzeniu stwierdziła, że 20-latka nie powinna nosić maseczki z tak wyrazistą symboliką. To nie spodobało się pracownicy. „Poczułam gorycz i wściekłość” – stwierdziła w rozmowie z „Gazetą Wyborczą”. „Nikt nie powinien być powstrzymywany od noszenia tego, co mu się podoba, zwłaszcza iż w żaden sposób nie krzywdzi tym nikogo. Nie został mi nigdy przedstawiony żaden dokument kawiarni, którzy przedstawiałby wytyczne dotyczące ubioru i ekspresji siebie w godzinach pracy” – stwierdziła.
20-latka zwolniona z pracy przez maseczkę z błyskawicą
Następnego dnia, młoda aktywistka ponownie przyszła do pracy w maseczce i odmówiła, gdy szefowa wysłała ją po zakup jednorazowej. Kolejnego dnia, gdy znów pojawiła się w takiej samej maseczce, została zwolniona z pracy. „Pójście w tej maseczce ostatni raz było dla mnie znakiem buntu i nieugięcia się. Manifestem, iż nie zamierzam się dostosowywać do systemu, w którym panują chore zasady, gdzie dobro pracownika plasuje się na ostatnim miejscu” – powiedziała.
„Prawo do ekspresji siebie powinno być powszechnie respektowane, nie zaś traktowane jak przywilej. Czy ktokolwiek został kiedykolwiek zmuszony do ściągnięcia z szyi łańcuszka z krzyżem, gdyś komuś psuje dzień „obnoszeniem się” ze swoją religią? Trudno sobie wyobrazić taką sytuację, brzmi kuriozalnie. Poczułam narastającą frustrację, która przekształcała się w bunt” – dodała.
Żr.: Gazeta Wyborcza