Krzysztof Gawkowski, sekretarz generalny SLD powiedział w wywiadzie dla portalu naTemat.pl, że Sojusz nie wyklucza rozmów z żadnym środowiskiem na lewicy i jest przekonany, że pomimo złych sondaży, nie będzie problemem przekroczenie progu 5 proc.
Gawkowski po raz kolejny opowiedział się za możliwością rezygnacji z szyldu SLD przy tworzeniu lewicowych list do jesiennych wyborów parlamentarnych:
Jeżeli chcemy budować wspólną listę lewicy, która będzie pozwalała każdemu zachować swoją tożsamość, powinniśmy dyskutować. Nie może być tak, że rzucamy jedną nazwę i jak się zgodzicie ją przyjąć, to jesteśmy razem, a jak nie, to współpracy nie będzie. Jestem gotowy – i do tego będę namawiał – żeby to nie była koniecznie nazwa SLD, ale rozumiem, że wszyscy partnerzy będą rozmawiać.
A partnerów jest wielu: od Zielonych, przez Partię Kobiet po ruchy społeczne i inne partie lewicowe. Nie chciałbym, żeby była jakaś z góry narzucana nazwa, bo to zaraz niektórych odrzuca. […]Czytaj także: Geostrategia, czas na radykalne zmiany
Czytaj także: Gawkowski: Będę namawiał do rezygnacji z nazwy SLD
Gawkowski powiedział też, że lewica będzie stawiać na nowe twarze w polityce:
Na pewno będziemy dawali szansę wielu nowym osobom, ale też doświadczonym. Najlepszym dowodem na to jest to, że na czele zespołu programowego SLD stanęła Paulina Piechna-Więckiewicz.
Sekretarz SLD podkreślił rolę OPZZ przy tworzeniu wspólnego frontu lewicy:
[…] liderzy związkowi są potrzebni. Także po to, by mocno trzymać lejce takiego porozumienia i nie dać odejść od ideałów związków zawodowych, spraw pracowniczych. OPZZ to jeden z największych związków zawodowych, ma blisko 800 tys. członków, którzy wiedzą, że parlament bez lewicy to parlament bez ludzi walczących o płacę minimalną, bezpieczną pracę, pilnowanie kodeksu pracy.
Gawkowski nie wykluczył współpracy z Januszem Palikotem:
Nikogo nie wykluczamy, zapraszamy wszystkich, od Palikota do Rozenka, od Nowackiej po Nowicką. Chodzi o ludzi, którzy są lewicowi. Podstawą jest akceptacja programu.