Jednym z głównych problemów praktycznie każdego powstania są braki w uzbrojeniu. Działalność konspiracyjna znacznie utrudnia zdobycie jakiejkolwiek broni i często trzeba walczyć czym tylko się da. Dlatego też jednym z pierwszych celów Powstania jest zdobycie broni – czy to w arsenałach czy to bezpośrednio na wrogich żołnierzach. Powstanie Warszawskie nie różniło się od innych pod tym względem – broni często brakowało, a ta, która była, może zaskoczyć swoją różnorodnością.
W książce pt. „Powstanie Warszawskie”, Jerzy Kirchmayer podaje ilość broni, jaką dysponowała warszawska Armia Krajowa. Było to 2629 karabinów, 145 erkaemów, 47 cekaemów, 657 pistoletów maszynowych, 3846 sztuk broni krótkiej, czyli pistoletów i rewolwerów, 29 karabinów i granatników przeciwpancernych, 16 moździerzy i granatników, 2 działka przeciwpancerne, 30 miotaczy ognia, 44 387 granatów i 12 000 butelek zapalających. Była to ilość bardzo skromna, biorąc pod uwagę, że liczebność warszawskiej AK szacuje się na 50 – 55 tysięcy żołnierzy. Rzecz jasna nie wszyscy przystąpili do walki, ale broni i tak wystarczyło dla zaledwie kilku procent powstańców. Szacuje się, że mniej więcej jeden na dziesięciu powstańców był dobrze uzbrojony. Sytuacji nie ratują również uwzględnienie innych formacji oprócz Armii Krajowej, ponieważ stan ich uzbrojenia często był jeszcze gorszy. Jeśli popatrzeć na przyczyny takiego stanu uzbrojenia, to oprócz działania w konspiracji, warto wspomnieć o wyłączeniu Warszawy z planu „Burza”. W konsekwencji duża ilość broni została wysłana na wschód, w celu pomocy walczącym tam oddziałom. Znalazło się tam m.in. 1000 pistoletów maszynowych, które w warunkach walki miejskiej były bardzo potrzebne. Ponadto, już w 1944 roku Niemcom udało się przejąć kilka magazynów konspiracyjnych, czego konsekwencją była utrata dużej ilości broni. Nie lepiej wyglądała sytuacja z amunicją, ponieważ wystarczało jej na zaledwie dwa – trzy dni walki. Już 2 sierpnia 1944 roku gen. Tadeusz Bór – Komorowski wysyłał do Londynu depesze z prośbą o dostarczenie broni i amunicji, których stan był, według słów generała, katastrofalny.
Broń ręczna na wyposażeniu Armii Krajowej
Pierwszą grupę broni stanowiły pistolety i karabiny ukryte przez oddziały Wojska Polskiego we wrześniu 1939 roku. W warunkach konspiracyjnych, bardzo dużą wartość przedstawiały pistolety Vis wz. 35. Były one wzorowane na amerykańskim Colcie, a do wyposażenia Wojska Polskiego weszły w 1935 roku. Produkowano je w radomskiej Fabryce Broni i do wybuchu wojny wyszło stamtąd ok. 47 tysięcy sztuk. Produkcja została wznowiona przez Niemców w czasie okupacji i do 1945 roku udało się wyprodukować ok. 320 tysięcy sztuk. Pistolet działał na zasadzie krótkiego odrzutu lufy, a zasilano go z ośmionabojowego magazynka umieszczonego w chwycie. Broń z okresu kampanii wrześniowej to również karabiny wz. 98, które były wzorowane na niemieckiej broni z okresu I wojny światowej. Po odzyskaniu niepodległości zostały wybrane jako podstawowe karabiny Wojska Polskiego. Używano również karabinka wz. 29 oraz ręcznego karabinu maszynowego „Browning” wz. 28.
Inną grupę stanowi broń wyprodukowana przez Armię Krajową w warunkach konspiracyjnych. Na czoło wysuwa się tutaj pistolet maszynowy Błyskawica, opracowany przez Wacława Zawrotnego i Seweryna Wielaniera. Jej produkcja ruszyła pod koniec 1943 roku, części były produkowane w różnych miejscach Warszawy, a ostatecznego montażu dokonywano w firmie Franciszka Makowieckiego przy pl. Grzybowskim. Jej nazwa pochodzi od wyrytych na stopce kolby błyskawic. Nie jest znana dokładna ilość wyprodukowanych sztuk, szacunki wahają się między 700 a 1500 karabinów. W warsztatach Armii Krajowej produkowano również plecakowy miotacz ognia, wzór K. Miał on służyć do niszczenia pojazdów pancernych oraz zwalczania stanowisk broni ciężkiej. Jeden miotacz obsługiwało cztery osoby. Warto również wspomnieć o produkcji granatów – tzw. „sidolówek” oraz „filipinek”. Starsza była „filipinka” – opracowana została w 1940 roku. Korpus granatu stanowił metalowy walec, który wybuchał w momencie uderzenia o ziemię. Jednak jego produkcja była dosyć trudna i czasochłonna, toteż w 1942 roku uruchomiono produkcję „sidolówki”. Był to granat łatwiejszy i tańszy w produkcji i szybko się upowszechnił. Posiadała ona zapalnik czasowy, który opóźniał wybuch o 4,5 sekundy, a jej kształt wzorowano na pojemniku z sidolem, czyli popularnym środkiem do czyszczenia metalu.
Broń zdobyta na wrogach lub od sojuszników
W każdym powstaniu, jednym z pierwszych celów jest zdobycie broni na wrogach. Nie inaczej było w tym przypadku. Spośród broni ręcznej, najbardziej chyba wyróżniały się pistolety maszynowe MP 40. Powstały one pod koniec lat 30. w Niemczech, więc były bronią stosunkowo nową. Zgodnie z zamysłem konstruktorów, miał on być bronią dla załóg pojazdów pancernych oraz spadochroniarzy. Charakterystyczny dla niego był hak na spodzie lufy, który miał uniemożliwiać wpadnięcie karabinu do środka pojazdu pancernego podczas prowadzenia ognia. Inną broń zdobytą na wojskach niemieckich były pistolety P08 Parabellum, które pochodziły jeszcze z okresu przed I wojną światową, czy też karabiny Mauser.
Czytaj także: Jak byli uzbrojeni Powstańcy Warszawscy? [Cz. II]