Opublikowane w 25. rocznicę zjednoczenia Niemiec dokumenty dyplomatyczne wskazują, że kanclerz RFN, Helmut Kohl, wzbudził niepokój w polskim rządzie, zwlekając z uznaniem polsko-niemieckiej granicy na Odrze i Nysie Łużyckiej.
Historyk MSZ, Piotr Długołęcki, stwierdził na piątkowej konferencji, że zjednoczenie Niemiec było najważniejszym momentem światowej geopolityki w tamtym czasie. Języczkiem uwagi stała się także polsko-niemiecka granica. Uczony dodał również, że polski rząd chciał, aby Republika Federalna Niemiec uznała granice na Odrze i Nysie Łużyckiej przed zjednoczeniem. Kohl nie chciał tego zrobić, gdyż obawiał się niemieckich środowisk konserwatywnych i Związku Wypędzonych.
– To były głosy liczone w milionach i on się bał, że odważniejszą deklaracją w sprawie polskiej granicy może sprawić, że wyborcy się od niego odsuną – mówił Długołęcki.
Ówczesny premier Polski, Tadeusz Mazowiecki, zaproponował, żeby traktat wynegocjować i parafować przed historycznym dla Niemiec wydarzeniem, a podpisać po, lecz to także nie zostało zaakceptowane przez Kohla.
Kanclerz RFN obiecał, że podpisze traktat po niemieckim zjednoczeniu, jednak polska strona nalegała na zrobienie tego przed, gdyż pojawiały się w Polsce antyniemieckie głosy, które postulowały brak zgody na unifikację niemieckiego państwa, jako wrogiego Polsce bytu.
Ostatecznie Niemcy uznały polsko-niemiecką granicę na Odrze i Nysie Łużyckiej 14 listopada 1990 r.