– Uważam, że nie powinniśmy niczego narzucać, powinniśmy mieć dystans i bardziej przekonywać, pokazywać okoliczności, niż wymuszać decyzje – mówił Grzegorz Schetyna. Wypowiedź ministra spraw zagranicznych dotyczyła kwestii przyjęcia przez poszczególne polskie gminy uchodźców z Afryki.
W poniedziałek Grzegorz Schetyna udał się wraz z Ewą Kopacz do Torunia i Bydgoszczy. – Nie ma zagrożeń w sprawie rozmieszczenia w kraju uchodźców, do których przyjęcia zobowiązała się Polska, ale czas kampanii wyborczej nie służy spokojnym rozmowom na ten temat – deklarował w stolicy województwa kujawsko-pomorskiego Schetyna.
– Najważniejsze, że udało się nam przyjąć zasadę dobrowolności, że żadnemu krajowi nie może być narzucona liczba uchodźców, a same decydują, czy i w jakim wymiarze chcą pomóc – dodaje minister. – Tak samo będzie u nas przy dalszych krokach, będziemy rozmawiać z gminami, które chcą przyjąć uchodźców i prowadzić ten proces.
Czytaj także: Stan współczesnej oświaty. Czy czas na radykalne zmiany?
Jednak liczba gmin, które gotowe są na sprowadzenie do siebie uchodźców jest niemal zerowa. Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej poprosiło urząd województwa kujawsko-pomorskiego, by ten zrobił rozpoznanie wśród gmin. Okazało się, że do 5 października na 144 gminy odpowiedzi udzieliło 129 samorządów, z czego tylko cztery wyraziły gotowość przyjęcia gości (Inowrocław, Janikowo, Sicienko i Świecie).
Schetyna zaznaczył, że temat uchodźców jest niezwykle wrażliwy w okresie przedwyborczym. Według niego ostateczne rozwiązanie powinno być odłożone na czas po 25 października. – Najtrudniej rozmawia się o takich rzeczach w kampanii wyborczej, dlatego staramy się unikać takiej ostatecznej rozmowy. Uważam, że nie powinniśmy niczego narzucać, powinniśmy mieć dystans i bardziej przekonywać, pokazywać okoliczności, niż wymuszać decyzje.