Firmy zatrudniające na umowach-zleceniach będą od wszystkich takich kontraktów płacić składki ubezpieczeniowe do ZUS. To ważna informacja dla 815,8 tys. osób wykonujących prace na takiej podstawie – pisze „Dziennik Gazeta Prawna”.
Czytaj także: Stan współczesnej oświaty. Czy czas na radykalne zmiany?
Takie zmiany przyniesie nowelizacja przepisów przygotowana przez resort pracy. Projekt regulacji to odpowiedź na postulaty związków zawodowych.
– Ozusowanie zleceń, a także obowiązek odprowadzania składek za osoby zasiadające w radach nadzorczych, były przedyskutowane ze związkami, zanim te opuściły Komisję Trójstronną – mówi Janusz Semej, rzecznik Ministerstwa Pracy i Polityki społecznej.
Zgodnie z projektem zmian pracodawca będzie sumował umowy- zlecenia zawierane z pracownikiem. Do momentu osiągnięcia kwoty odpowiadającej płacy minimalnej, która w tym roku wynosi 1600 zł, a w przyszłym ma wzrosnąć do 1680 zł, od takich kontraktów trzeba będzie odprowadzać składki emerytalno-rentowe.
Ważne zmiany dotyczą też członków rad nadzorczych zatrudnionych na umowy- zlecenie. Obecnie są oni zobowiązani do opłacania jedynie składek zdrowotnych. Po wejściu w życie nowelizacji od ich kontraktów potrącane byłyby również pieniądze na ubezpieczenie emerytalne i rentowe.
Rozwiązania zaproponowane przez Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej może wejść w życie już od początku nowego roku. W efekcie zmian wpływy do Funduszu Ubezpieczeń Społecznych wzrosną o 660 mln zł, a wpływy z PIT spadną o 30 mln zł – czytamy w „Dzienniku Gazecie Prawnej”. Na zmianach Skarb Państwa zyska więc 630 mln zł.
Jak widać, kolejne „rewelacyjne” pomysły związków zawodowych są przyjmowane przez liberalny podobno rząd bez słowa sprzeciwu. Pomijając fakt, że prognozy wpływów do budżetu są wzięte chyba z Kosmosu, rządowi po raz kolejny udaje się zaszkodzić przedsiębiorcom, a także setkom tysięcy, głównie młodych Polaków, którzy są zatrudniani na takim stosunku pracy…
Źródło: Dziennik Gazeta Prawna, wp.pl
Foto: Karol91/WikiCommons